Widzę, że brniesz twardo w temat.
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
Ja mam świadomość kosztów utrzymania W126 - Ty chyba jeszcze nie. Jest to zupełnie inna liga niż W124, tak 3-4 krotnie droższa nawet.
Pamiętaj, kupisz jakiegoś ulepa, później przejedziesz się dobrym egzemplarzem... i będzie Ci naprawdę przykro. Dlatego, że zobaczysz, że ile byś nie włożył w ulepa, to on i tak nie będzie jeździł jak prawdziwy Mercedes.
Ale każdy ma wolną wolę i sam podejmuje decyzje i ponosi ich konsekwencje.
Żeby nie było, że robię z siebie konesera - obecnie jeżdżę zwykłym W124, użytkowanym ileś lat w Polsce, kupionym za śmieszne pieniądze. Jednak wybrałem takiego, który:
- prowadzi się jak te idealne egzemplarze (w zawieszeniu nie robiłem praktycznie nic, a to co będę musiał teraz w końcu zrobić jest efektem wieku - kilka tulei posypało się ze starości, a nie ze zużycia),
- całe wyposażenie działa,
- ma ładne, nieponiszczone wnętrze,
- gdzieniegdzie dotykali się ludzie bez pojęcia, ale jeszcze nie jest "spatentowany", powiązany drutem i opaskami plastikowymi,
- jakimś cudem prawdopodobnie ma niewysoki jak na diesla przebieg (hehe, czyli z 500 tys. km), a jego stan był pogorszony polskim użytkowaniem, a nie przebiegiem (dużo jeszcze fabrycznych części z zawieszeniu, cichy most, precyzyjny wybierak, nieprzetarte pedały, fotel lekko przetarty w wiadomym miejscu, lekko zamykające się drzwi, nic nie trzeszczy, itp.),
- nie zjada go korozja, a musiałem zrobić tylko lewy tył niefachowo naprawiony po stłuczce, wymienić klapę tylną (zbierała się woda w profilu i zrobiła się dziura na wylot) i błotniki z przodu (akurat typowe w tym modelu).
I jest to przykład właśnie auta, które stopniowo poprawiając nie przekraczam budżetu za bardzo dobry egzemplarz. Chociaż przyznam, że gdyby trafiło w ręce kolejnego typowego polskiego "kierofcy", który go kupił "bo to merc panie i to można tylko lać paliwo i jeździć", to przy następnej sprzedaży byłoby w kategorii aut, które nam prezentujesz. Wybrałem je nie z biedy czy oszczędności, a po to, żeby nie było mi szkoda jeździć nim na co dzień i zostawiać często pod chmurką. Jednak jest coś takiego w człowieku, że mając idealny egzemplarz, który gdzieś tam się uchował z niskim przebiegiem, będzie go bolało, gdy będzie nim brodził z soli w zimie, gdy ktoś go zarysuje na parkingu, itp.
Radzę Ci szukać dalej i się nie spieszyć. I szukać aut, po których widać, że dotykał je ktoś, kto miał o tym pojęcie - czyli jest schludnie pod maską, wnętrze nie jest zużute/poprzerabiane/poskładne z kilku i w których jeśli trzeba coś zrobić z blachą, to tylko powierzchownie. Tak więc nie mówię, że masz od razu szukać aut z małymi przebiegami i we wzorcowym stanie, w stylu tych, które oferuje często np.
kielbik, ale kup coś, co będzie przyzwoite, "wyjdzie na ludzi" i nie będziesz się wstydził tym pokazać.