A co Ci zawiniły biedne ptaszki i rybki?
ptaszki i rybki nic nie zawiniły.
Zawinili ekolodzy wymuszający konkretne zachowania pod pretekstem ochrony przyrody. Zachowania, póki kosztują tylko trochę pracy, czyli segregacja śmieci na plastiki, papier, odpady organiczne i szkło, są przeze mnie akceptowalne i wprowadzone w życie. Ale gdy siłą aparatu państwowego przymusza się mnie do wybierania konkretnych produktów, tutaj samochodów, których zupełnie nie zamierzam używać, to musi budzić sprzeciw.W tym systemie, który wymusza konkretne zachowania, nastąpiło pomieszanie pojęć. Bo oto człowiek zaczyna żyć dla systemu, człowiek zaczyna być przez system uciskany i system ten zaczyna wymuszać na człowieku konkretne zachowania. Zachowania te, być może wydają się być dobre, z jakiegoś konkretnego punktu widzenia, ale przy zastosowaniu ich w skali totalnej powodują, że tłamszą jednostkę. A społeczeństwo wszak, z jednostek się tworzy i dobro społeczeństwa winno być tworzone przez dobro jednostek, a nie odwrotnie. Odwrotnie tworzą się totalitaryzmy i z tego względu wszystkie takie projekty które wzmacniają elementy totalitaryzmu w systemie demokratycznym muszą budzić sprzeciw.
W rozpatrywanym przypadku, tj. podatku "ekologicznego", mam pewność, że nie o dobro ogółu nawet chodzi, ale o dobro firm produkujących samochody. Kwestie ekologiczne są wprowadzone do dyskursu, nawet jeśli jako zasadnicze, to jedynie po to aby ukryć prawdziwy cel. "Po owocach ich poznacie" powiada Mistrz. W tym przypadku owocem będzie zwiększenie sprzedaży nowych autek, których wyprodukowanie pochłonie tyle zasobów, że podnoszony wątek ekologii jawi się jako przykra hipokryzja. No tyle, chcę jeździć moim autem, na takich warunkach jak inni kierowcy. Przecież moje auto przechodzi przeglądy (legalnie) i spełnia warunki techniczne dla aut produkowanych w tamtych czasach. Dlaczego jestem karany, że wybieram jakość, która przetrwałą do lat dzisiejszych? <br>Dodano po 13 minutach.:<br> A i jeszcze dodam. Wszedłem dziś w dyskusje z kolegą, który powiedział, ze dobrze, że stare gruchoty opodatkowują bo może zniknie trochę tych aut z ulic. Na moje argumenta, które przedstawiłem powyżej był głuchy. Ale gdy przedstawiłem mu pomysł, hipotetyczny, nowego podatku, to zaczął się zastanawiać. Otóż kolega ten mieszka w nowo wybudowanym domu. Powiedziałem mu, żeby wyobraził sobie takie działania ekologów, które doprowadzą do wprowadzenia podatku od mieszkania w domach jednorodzinnych. Domy takie zabierają dużo przestrzeni w przeliczeniu na jedną osobę i z tego powodu trzeba wycinać lasy pod nowe budownictwo. Poza tym są przykładem marnowania zasobów naturalnych w przeliczeniu na jedną osobę, gdyż zużywa się ich sporo więcej niż w przypadku mieszkań w bloku. Akurat idealne argumenty za podatkiem od domów. Dlaczego by go nie wprowadzić? Kolega trochę spuścił z tonu. I słusznie, bo to się kupy nie trzyma. Ale rządzący chcą nas przymuszać do kupna nowych aut.
_________________ MB 123 200D '81, wersja taxi, podłokietnik, elektryczne lusterko - najsympatyczniejszy dieselek.
MB 123 230E, ASB i gaz 82 - dawca
Audi 100 2,3, ASB i gaz 91.
|