Witam. Czytając tego posta wpadłem na ten sam pomysł co kol. Łysy (tylko on wczesniej Ci o tym napisał). Pomysł jest super tylko wykonanie bym troszkę zmodyfikował. Na "pych" to potrzeba paru tęgich kawalerów. Autko jest troszkę cięższe od malucha. Proponuję kawałek porządnej stalowej linki (coby się nie urwała) i jakieś mocne autko. Rozpędzić go konkretnie i wrzucić 3 lub nawet 2 i niech sobie silnik gada. Może zapali.
Jak miałem BMW w benzynie jakiś cymbał przyspieszył mi zapłon. Akumulator miałem 2 razy większej poj. niż powinien być (92Ah). Kręcił tak, że silnik wyrywało z poduszek. Jak ten debil przestawił mi zapłon to kręcił do końca, a autko nawet dymka z dury nie puściło. Naładowałem na full i to samo - nie pali. Poprosiłem szwagra o pomoc. Ciągnął mnie przez pół miasta. Autko zapaliło po jakiś 5km ciągłego holowania na biegu!!!!!.
Akumulator i rozrusznik (jaki by nie był) nie da tak dużej prędkości obrotowej silnika jak jego szybkie holowanie. Spróbuj.
Co do ładowania akumulatorów to generalnie jest przyjęta zasada, że akumulator ładuję się prądem o wartości równej 1/10 pojemności akumulatora przez 10 godzin lub 1/20 przez 20 godzin i tak dalej (czyli w twoim przypadku 9,2A przez 10 godzin lub 4,6A przez 20 godzin). Twój prostownik daje prąd 5A (skuteczny jeszcze mniejszy). Jest też prawdą stwierdzenie, że im wolniej (i odpowiednio mniejszym prądem) ładuje się akumulator tym lepiej jest naładowany i ma dłuższą żywotność.
Proponuję go zarżnąć rozrusznikiem do końca i ładować prądem 4,5-5A przez 20-24h (tylko nie zapomnij odkręcić koreczków jeśli sprzęt nie jest bezobsługowy - brak napisu "no maintenance"
![[usmiech]](./images/smilies/usmiech.gif)
)
Powodzenia i napisz jaki efekt dały porady kol. Łysego i moje (o ile je zastosujesz).
Pozdrawiam