Kiedys wynajmowałem mieszkanie od jednego typa.
Wśród znajomych to mieszkanie miało określenie norka.
Koleś miał tam telefon stacjonarny, kiedy po negocjacjach cenowych , stwierdziłem,że nie potrzebny mi stacjonarny, gdyż mam 2 komórki , koleś powiedział ,że jednak muszę brać też ten telefon, i opłacać abonament no i ewentualne rozmowy, gdzie simplusa za 30zł nie wygadałem w miesiąc.
Był gotów odmówić mi wynajmu , tylko dlatego,że ja nie chce miec stacjonarnego.
Stanęło na tym(naradzał sie z żoną , ja czekałem na klatce),że on zawiesi numer,ale to kosztuje 20zł miesięcznie, także do dość sporych opłat dolicza "uczciwie" 10zł.Że niby po połowie.
Czyli miałem mu płacić 10zł , za to że nie chcę mieć telefonu stacjonarnego

:)
Na moje pytanie , dlaczego nie zlikwiduje numeru, powiedział , że czekał na telefon 34 lata i teraz go nie zlikwiduje tylko dlatego,że ja tak chcę.
Pomijam to,że facet ma dom na przedmieściu wart grubą kasę, kilka firm , emeryturkę z niemczech, i dwa mieszkania pod wynajem.
Kiedy po jakimś czasie powróciłem do tematu telefonu i 10zł, zabił mnie argumentem, że w całej rodzinie ludzie mają ten numer , i jak on go zlikwiduje, a potem założy nowy, to nie będzie dzwonił po całej rodzinie ,że ma nowy numer.
Facet nie mieszkał w tym mieszkaniu od 15 lat.
W swojej willi miał stacjonarny, firmach plus komórki, miał ze trzy numery.
Przez 15 miesięcy wynajmowania łatwo policzyć ile mu zapłaciłem za to ,że nie chciałem mieć telefonu,ale zemściła się ta jego chciwość.
Pewnego razu pod wpływem

wziąłem się za naprawę spłuczki.
Po skończonej pracy został niklowany przycisk na deklu, i dużo dziwnych elementów na dywaniku

:)
Przy odbieraniu mieszkania, oczywiście dostał info . o tym na 5 minut przed moim wyjazdem załadowanym busem

:) , dzień wcześniej jeszcze go zapewniłem ,że na 100% kilka lat będę wynajmował.
Sprawdził wszystko , poza spłuczką.
Zadzwonił raz , że chce kasę za spłuczkę 150zł, bo już kupił nowa i ma paragon, odpowiedziałem,że dostał już ta kase po 10zł miesięcznie.
Twardy był , długo nie odpuszczał.
Koleś był jedyny w swoim rodzaju, kiedyś przy opłatach , jak to pojawił się u mnie , zauważył, że kot zdarł kawałek tapety, koszt 8zł.
Co jakas impreza to go wspominamy he he he.
Nazwisko miał Fack, i ja miałem to na drzwiach przez te 15 miesięcy he he eh