richie pisze:
panowie naprawdę swoje opinie w stylu: idioci, debile opowiadajcie przy niedzielnych podwieczorkach swoim babcią. Mieszkam w okolicy i znam doskonale to miejsce - zaje--ście niebezpieczne. Generalnie jeździ się tam szybko ale 200km/h jest dla mnie mocno dyskusyjne. Moim zdaniem max 160-170. Ja startując ze świateł na wałbrzyskiej na Suzuce 750GSX-R do tego miejsca na maxie wykręce 160-170. Nawet jeśli mieli zielone światło to i tak zwolnili bo na krzyżówce zawsze jest zamieszanie.
Nasuwają mi się wobec Twojej wypowiedzi i Ciebie tylko epitety, kktóre wymieniłeś po pierwszym dwukropku. Ile Ty masz lat? Jak długo masz prawo jazdy? Kto Ci je dał? Mam nadzieję, że jak trafisz w to miejsce, w które uderzyło Ferrari, to nikogo tam nie będzie... oprócz Ciebie.
richie pisze:
Do społecznych uświadamiaczy: Sory ale mam wrażenie że żaden z was nigdy nie miał okazji prowadzić czegokolwiek co jechało więcej niż 150/h, wiem że nie jest to forum w stylu 1/4 mili itd. ale naprawde wasze komentaże są skandaliczne, ja sam w tamtym miejscu nie żadko jeździłem autem ok.160 ale pamiętałem o tym miejscu. Myslę że poprostu był to ten moment ogłupienia, zamyślenia - generalnie ułamek sekundy. Nie sądze żeby MZ(jeśli to on prowadził) nie znał tego miejsca. A z drugiej strony jak jeździć Ferarri po mieście, właśnie tak - szybko.
Moje auto o aerodynamice cegły osiąga taką prędkośc bez większego problemu, ale nie mam się czym chwalić. Sprawdziłem co może na pustej drodze i wystarczy.
Borys pisze:
Dobra, poddaje sie...
richie to co napisales ma glebszy sens.. Jeszcze poprosze o Twoj podpis pod wydrukiem tego steku bzdur i chetnie porozmawiam o tym z moim prawnikiem...
A do wszystkich kolegow w MB o bardziej slusznej pojemnosci. Czas chyba w koncu rozwinac skrzydla i rzeczywiscie pokazac, czy potraficie trzymac gaz tak dlugo, az strzalka przekroczy te magiczne 150.. Bo pewien gosc ktory to robi na wypasionym SRAD-zie rzucil Wam wyzwanie.. Szkoda gadac... Pozdrawiam!
Bo to jest "richie reach" tylko na pewno nie w rozum. Skoro on mieszka w okolicy, to pewnie zna mojego znajomego Tomka, który ma SL55AMG. I zapewne też zdaje sobie sprawę z tego, że żaden ścigacz nie ma szans ze startu, bo albo mu podniesie koło i się gość wypieprzy, albo musi odpuścić. Niezły fantasta z silnikiem między nogami zastępującym jaja.
richie pisze:
Święta racja, jesli ktoś jeździ z głową, poprostu nie jest zawalidrogą to wszystko jest ok, sam też jeżdze iveco w ramach obowiązków ale zjeżdzam, ustępuje, znam swoje możliwości i nie robie popłochu.
Kto Ci dał Iveco? Czy zdajesz sobie spawę z tego, że zjeżdżając, bo jakiemuś baranowi się spieszy, to Ty ponosisz odpowiedzialność za to, co może się zdarzyć na poboczu? Rozumiem, zę jak zjeżdżasz to tylko tam, gdzie linia boczna jest kreskowana, a nie ciągła? Choć po opowieściach motocyklowych nie uwierzę w żadne Twoje słowo.
Coś Ci powiem - ja nie zjeżdżam - szczególnie teraz, gdy mam gelendę. Zawsze trochę powstrzymam tego debila za mną, choć wiem, że andrenalina zrobi mu z resztek mózgu tic-taca, i może się to źle gdzieś dalej skończyć, bo i tak w kogoś przywali.
Tricky, bardzo mądre słowa. Od zawsze jeździłem w pozycji mocno pionowej z plecami przylegającymi cakowicie do oparcia. Po prostu było mi tak wygodniej operować kierownicą itd. Dopiero teraz czytam potwierdzenie tych prawidłowości lub oglądam to we wskazówkach gościa prowadzącego "Jazdę polską" w TVN Turbo. Bo ludzi należy edukować. Jak ja uwielbiam jeździć do Niemiec... Tam jest porządek i świadomość ludzi na dużo wyższym poziomie niż u nas.