(me: how) pisze:
Kiedy świeżo upieczona kierowczyni, Otylia J. wyprzedzając położyła własnego brata,
Wyjales mi to z ust, chcialem o tym samym napisac, tylko jakos zjechalem z tego watku.
Chorym mechanizmem jest to, ze ludzie nie patrza sie na samych siebie, mam na mysli ich bledy. Patrza sie za to na bledy innych, co najwyzej kiwajac palcem, a w duchu myslac ze "mnie to przeciez nie dotyczy, ja jestem niezniszczalny, niezatapialny, a poza tym na pewno nic takiego mi sie nie przydazy, bo przeciez jeszcze sie nie przydazylo".. I wsiadaja pozniej do swojego nowego salonowego autka, ktore w kazdej konfiguracji silnikowej moze jechac z predkoscia na kazdej drodze niebezpieczna, wciskaja gaz i czuja sie macho... Tyle ze ja im pozniej musze pomniki z kamienia robic i sluchac lamentu ich rodzin i narzekania, jaka to zle utrzymana droga ich syn jechal, a zabil go przebiegajacy przez droge zajac (jakim prawem on w ogole tam byl!!!).
Kolejny raz przytocze przypadek Szwajcarii. Tam sie nigdzie nikomu nie spieszy, wszyscy jada po miescie i poza miastem spokojnie, bez popisow i o dziwo kazdy potrafi zdazyc do celu, bez obejmowania podpory wiaduktu czy unicestwiania przystanku autobusowego.. Czemu w Polsce tak nie potrafimy? Lepsze drogi? Jechalem podrzedna droga Zurich-Tiengen z predkoscia 80km/h moja Lalunia, ktora spokojnie moze wycisnac ponad 200km/h i nikt mnie tam nie wyprzedzal, nie mrugal ani nie trabil. Nikt nawet mi sie do zderzaka nie zblizyl. Lepsza droga? Nieeee.. lepsi kierowcy.. Takie jest moje zdanie.
Co do Pana Macieja. Mam nadzieje ze chlop sie wylize z obrazen, wroci do telewizji i nakreci choc kilka programow ku przestrodze innym. Trzymam kciuki zeby sie chlopak wylizal.
Powyzsze dywagacje nie zmieniaja faktu, ze z winy kierowcy zginal inny mlody czlowiek, Jaroslaw Zabiega. I to jest powod do glebszego zastanowienia sie nad trescia dalszych komentarzy w tym temacie...