holyfido pisze:
Jestem dosyć przyzwyczajony do hamowania pulsacyjnego.
Ale w każdych warunkach? Bo oczywiste jest, że jak masz czas sie zastanowić nad manewrem, to będziesz miał czas na pulsacyjne hamowanie. ABS przydaje się kiedy dochodzi do takiej sytuacji, że z całej siły deptasz pedał hamulca i nie masz czasu na zastanawianie się czy koła zblokowały czy nie. W takim momencie, oprócz wytracania prędkości masz jeszcze możliwość zmiany kierunku jazdy. Bez ABS wpadasz w poślizg i na tym się kończy Twoja władza nad samochodem.
No właśnie mój pierwszy odruch nie polega na wciskaniu hamulca do końca. Zawsze uderzam dosyć dynamicznie, ale cały czas staram się od razu unikać blokowania kół. Parę dni temu wjeżdżałem pod strome wzniesienie. Jechałem około 100km/h było ciemno. Na szczycie okazało się, że dwa TIRy jadące z naprzeciwka chcą zamienić się miejscami i są już dosyć blisko mnie. Byłem dosyć zaspany i można powiedzieć, że "obudziłem się" dopiero po całym zajściu. Mimo to odruchy były zdrowe: pulsacyjnie shamowałem jak tylko mogłem (gdzieś do 60) potem hyc na pobocze, gdzie zwolniłem jeszcze do jakichś 30 i jak ciężarówki mnie minęły wróciłem na drogę. Było naprawdę blisko, ale mimo gwałtownej potrzeby zmiany kierunku cały czas była kontrola z mojej strony. Wniosek jest taki, że można wyrobić w sobie odruch inny niż wciskanie hamulca do końca i czekanie na efekt (czego uczą na kursach na prawko).
Dzięki za wszystkie odpowiedzi. Chyba najlepiej będzie jak po prostu naprawie sobie ten ABS, a potem najwyżej go odłączę. W końcu moja 190tka ma 21lat. Ten ABS też nie będzie taki dokładny, jak w autach młodszych.