SoYeR pisze:
To co się dzieje u mnie na osiedlu ma miejsce na większości nowych osiedli (niezależnie od miejsca ich powstawania). Jest to "zbieranina" ludzi z całej polski (włączając w to warszawiaków) któży nie będąc związani z nowym miejscem poprostu o nie niedbają...
Myślę, że wiem co masz na myśli. Jak dla mnie, jako "Warszawiaka z dziada pradziada" to bolesny problem, szczególnie, kiedy szłyszę od "elementu napływowego" utyskiwania, a nawet cięzkie mięso pod adresem miasta, z którego burzliwą historią związana jest moja rodzina...

Wiem, że stolica nie jest pozbawiona wad, ale na swój sposób ją kocham, to moje miasto i moje miejsce.
Sam kiedyś mieszkałem na Tarchominie, ale to było całe wieki temu- wówczas stały tam
TYLKO 4 bloki, a w okół rosł las, w którym nie brakowało małych jeziorek...Ech, wspomnienia

Teraz Tarchomin też jest lasem, ale betonowych drzew
SoYeR pisze:
Jestem natomiast całkowicie pewien że jeżdżać po obcym mieście stwarzam większe zagrożenie niż miejscowy..
To oczywiste, każdy kto pojawia się w nieznanym dla siebie otoczeniu, działa trochę po omacku, a to może powodować zagrożenie, choć wcale nie musi. Tyczy się to każdej dziedziny życia.
SoYeR pisze:
PS: przy najbliżesz nadażającej się okazji sam z Wawy ucieknę
Ja już uciekłem, ale i tak tam wrócę
Na koniec dodam, że w centrum, w bloku "Samsunga"

mieszka gość, który swoim maluszkiem włącza sie do ruchu ( pusta ulica!! ) w jakieś
2 minuty , a jak jeździ... Warszawiak pełną gębą, ale i on może kiedyś wypadek spowodować...Oby tego nie zrobił...
Pozdrawiam