Bukol pisze:
pewien reporter odgrzebal to dwudziestoszescioletnie pytanie i zadal je.
Ten "reporter";) to Andrew Chaikin (konsultant np. "Apollo 13") a książka gdzie to jest opisane to: "Man on the Moon".
A oryginalnie brzmiało to tak: , "Oral sex? Oral sex you want? You'll get oral sex when the kid next door walks on the moon!"
Armstrong wygrał w ten sposób zakład z Orianą Falacci. Oriana nigdy nie
zapłaciła 50 dolców jakie wtedy przegrała, mimo że żyje i ma się dobrze;)
Dlaczego ? - ponieważ wytłumaczono te anegdotę:
Sometimes the story is told with Armstrong uttering, "That's one small step for man; one giant leap for Manny Klein," with the unfortunate Mr. Klein having received the same response from his wife as Mr. Gorsky had from his.
This legend, seemingly an obvious joke, began circulating on the Internet in mid-1995 and was picked up by the media a few months later. The inclusion of specific details (e.g., the name of Armstrong's neighbor, the date of the press conference on which he revealed the meaning of his remark) apparently led some to believe the farcical story might have some truth to it.
At its most basic level, this tale is a humorous anecdote that plays on the stereotypical portrayal of Jewish wives as reluctant to engage in recreational sex (and especially oral sex). In variant forms of this legend the last name of Neil Armstrong's neighbor is different, but the name used is always a "Jewish-sounding" one, such as Gorsky, Seligman, Schultz, or Klein; the unusual word order employed by the wife in her refusal ("Oral sex you want?") is also a stereotypical speech pattern attributed to Jews. On another level, this legend can be seen as an attempt to humanize a cultural hero by associating him with a story that is both humorous and racy: Neil Armstrong, the world-famous astronaut, is made to seem like a "regular" guy.
Any doubts about the veracity of this legend are laid to rest by the NASA transcripts of the Apollo 11 mission, which record no such statement having been made by Armstrong. Armstrong himself said in late 1995 that he first heard the anecdote delivered as a joke by comedian Buddy Hackett in California.
And yes, we know that's a picture of Buzz Aldrin.
When the space shuttle Columbia crew completed a repair mission on the Hubble Space Telescope in March 2002, chief repairman John Grunsfeld called out (in homage to this legend) "Good luck, Mr. Hubble" as the telescope drifted off.
A tak przy okazji

to był dobry dowcip
a ponieważ goraco jest baaaardzo (jak już ktoś sprytnie zauważył) to przytoczę tu wmanewrowanie tej historii przez niejaka Manuelę G. w opis ciekawej skądinąd książki:
"...Na pewno byłby dobrą ilustracją teorii Kena Wilbera, kalifornijskiego myśliciela. W swojej najnowszej książce "Jeden smak" (fenomen wydawniczy - po raz pierwszy światowym bestsellerem stał się tekst o duchu, a nie o seksie czy kasie) szuka on w religiach tego, co uniwersalne. Duchowa globalizacja wzorowana na globalizacji ekonomicznej. Wilber, sławny autor ponad dwudziestu książek o duchowości, praktykuje od lat buddyjskie medytacje, korzystając z ich nadprzyrodzonych dobrodziejstw. Podobnie jak Cohen nie widzi jednak powodu ograniczania się do jednej tradycji. Oburzonemu tym niekonwencjonalnym podejściem dziennikarzowi buddyście na pytanie: "Czy jest coś, czego by Budda nie wiedział?" odpowiada: "Tak, jak prowadzić jeepa". Zachód nie musi być technokratycznym pariasem, bezradnym wobec uduchowionego Wschodu. Budda i Chrystus wyzwalają duchowo ludzkość, ale zachodnia psychoterapia i psychoanaliza wyzwalają ludzi z problemów psychicznych, na jakie żadna religia nie znalazła jeszcze zbawiennej recepty. "Jeden smak" jest nowym smakiem lekarstwa mającego uzdrowić człowieka, a nie tylko jego ducha. Proponuje harmonijny, bo jednoczesny rozwój duchowy (medytacje, modlitwa), psychiczny (pozbycie się dzięki terapiom psychicznych dołów), społeczny (bycie w porządku wobec innych i praca społeczna) i fizyczny (zamiast asce-zy dbanie o sprawność ciała). Wilber konstruuje nowy rewolucyjny światopogląd, łącząc to, co dotychczas było rozbite przez postmodernizm, płaski liberalizm walczący z ciemnym konserwatyzmem i ortodoksje religijne. Globalistyczny światopogląd nowego stulecia.
Może w Polsce jest za wcześnie na Wilbera albo nie ma tu dla niego miejsca. Żyjemy w naszym chrześcijańsko-new-ageowym zaścianku obwieszonym gadżetami feng shui i świętymi obrazkami na szczęście. Dla większości problemem nie jest samorealizacja, przeżycia duchowe, ale przeżycie do pierwszego. Chociaż w USA też chyba nie jest lepiej. Tam zaledwie co setna osoba praktykuje na serio rozwój duchowy. Ale Wilber, odżegnujący się od bycia guru, nie namawia: Ameryko, idź za Cohenem do klasztoru. Rozsądnie zaleca: czasem tam zajrzyj. Poczuj smak prawdziwej świętości i powagi wymieszanej zawsze z absurdem. Zobacz świat od innej strony, od ciemnej strony Księżyca, z którego Armstrong wygłosił pamiętne słowa: "Dla człowieka to tylko jeden mały krok, ale olbrzymi skok dla ludzkości". A potem dorzucił: "Powodzenia, panie Gorsky".
No tak - gooooorąco dzisiaj
Wookee pisze:
W podziękowaniu za nieczepianie się do lotu Gagarina
A co do Gagarina - niejaki Jędrzejec wypowiada sie tak:
"...

To, ze Rosjanie wyprzedzali Amerykanów w technice kosmicznej, że
poważnie się oni przestraszyli wysłaniem I sputnika (równie dobrze mogłaby
to być międzykontynentalna rakieta balistyczna), jak i to, ze przez kogoś
został wówczas lot Gagarina uznany ABSOLUTNIE NIE UDOWADNIA, ŻE TAKI LOT
FAKTYCZNIE MIAŁ MIEJSCE. Jak na razie DO DZISIAJ Rosjanie
nie podali ANI JEDNEGO niepodważalnego dowodu na lot Gagarina i dlatego w encyklopediach powinien się pojawić zapis, że był to jedynie lot RZEKOMO PIERWSZY (co byłoby całkowicie uzasadnione znając skalę fałszerstw sowieckiej propagandy).
Nie brałbym zbyt poważnie dzisiaj zdania ówczesnych specjalistów - tu
potrzebna jest znajomość psychiki - jeśli uwierzyli w to wtedy, i żyli w
takim przeświadczeniu przez 30 lat, to trudno im teraz świadomie, ale
również bardzo mocno podświadomie, przyznać się do tego, że tak naprawdę
mogli nie mieć racji - byłoby to naprawdę dla nich trudne i to z wielu
powodów.
Do lotu Gagarina należałoby podejść chyba jak do rekordów sportowych
ustanowionych w trakcie treningu - na własne potrzeby można taki wynik
uznawać, ale nikt nie stara się nawet, żeby inni go przyjęli tylko
dlatego, że się samemu tak twierdzi. Podobnie było z lotem Gagarina -
sowiecka propaganda stwierdziła, że poleciał, choć nie poparła tej
hipotezy żadnymi dowodami.
I. Nemeremu trzeba przyznać, że wyciągnął prawie wszystkie możliwe
fakty mogące świadczyć, że taki lot nie miał miejsca (znacznie trudniej
jest udowodnić, że czegoś nie było, niż udowodnić, że coś jednak miało
miejsce, prawda?), choć z drugiej strony tak bardzo się starał, że aż
przedobrzył - np. przytaczając niektóre wypowiedzi G. dotyczące
nieważkości - Gagarin miałby powiedzieć, że kiedy wzleciał w górę -
zobaczył wielki Sojuz od krańca aż po kraniec ... i zachciało mu się
rzygać???. Trzeba jednak pamiętać, że nadmiar tego typu wątpliwych
argumentów nie podważa całej argumentacji - sowieci faktycznie na
potwierdzenie lotu mają jedynie dobrą opinię o prawdomówności własnej
machiny propagandowej.
Drugim problemem, również do dziś nie rozwiązanym, jest odpowiedź na
pytanie czy lot Gagarina faktycznie był pierwszą próbą lotu załogowego
(czy też może wszystkie wcześniejsze [moze nawet łącznie z 'lotem
Gagarina', ale bez Gagarina] zakończyły sie katastrofą, lecz jeśli o nich
informowano, to jedynie jako o lotach bezzałogowych - podobnie jak
maskowano przez dziesięciolecia próby do lotu na Księżyc oraz wysyłkę
satelitów szpiegowskich, które zawsze były jedynie sat.
"meteorologicznymi").
Rzekomy lot Gagarina ma jeszcze inny aspekt (oceniając np. stopień
zaawansowania ich techniki): Rosjanie z wyprzedzeniem znali zamierzenia
Amerykanów (w tym przygotowywany suborbitalny skok Sheparda), dzięki czemu
łatwiej mogli ich wyprzedzać, a że kryteria bezpieczeństwa ustalała
Partia, w takim razie, no cóż...
A zatem:
a). lot Gagarina jest jedynie rzekomo pierwszym lotem w kosmos (a jeśli by
to była nieprawda, to chyba kolejność była taka: 1/2 Shepard [sub-orb] i 1
Titow);
b). niemożliwe jest ustalenie, ile było nieudanych sowieckich prób
załogowych przed 12.04.61(?).
A tak przy okazji to rację ma Harald R. - Fragt sich kleinen Iwan grossen Prawda: Ist es sich war, daß Astronaut Gagarin hat sich gewonnen Moskowitch in Schoenheitswettbewerb?
Anwortet sich Prawda:
Ist sich nur bedingt richtig.
War es sich nicht Astronaut Gagarin, sondern Bauer Gagarin. War es sich
nicht Schoenheitswettbewerb, sondern Karnickelschau. War es sich nicht
Moskowitch, sondern Fahrrad. Und hat es nicht gewonnen, sondern wurde ihm gestohlen.
ech..........
ale oto -

- jutro nadeszlo, wiec prosze sobie poczytac (znajomosc rosyjskiego mile widziana). Przy okazji: pelny zapis wypowiedzi Gagarina na temat swojego lotu zostal opatrzony adnotacja "scisle tajne".
Odtajnienie natapilo dopiero podczas Gorbaczowowskiej pieriestrojki.
http://epizodsspace.testpilot.ru/bibl/i ... -reis.html
http://www.daviddarling.info/encyclopedia/V/Vostok.html
http://www.astronautix.com/flights/vostok1.htm
http://www.cosmoworld.ru/spaceencyclope ... ?delo.html
ze szczegolnym uwzglednieniem:
http://www.cosmoworld.ru/spaceencyclope ... elo_05.jpg
oraz nastepnych.
Pozdrawiam -
![[cool]](./images/smilies/cool.gif)
- S1
ps1/ A przy okazji międzynarodową stację kosmiczną zbudowali marsjanie a żadne tam space-shipy nie latały i byli by nam wredni wciskali kit ale na szczeście - Wyborcza z 23 Kwi. 2002 ujawniła jednak prawdę (jak donosi Godryk

):
"Mark Shuttleworth, internetowy potentat z RPA,
będzie drugim
w historii człowiekiem, który poleci na międzynarodową stację
kosmiczną (pierwszym był Amerykanin Dennis Tito). Zapłaci ok.
20 mln dolarów. Start już pojutrze."
No i wyjaśniło się. Aby nie narażać bez potrzeby bateryjek,
Matrix wysyła w Kosmos kolejne kopie agenta Smitha. No, chyba
że bateryjka zapłaci... Brawa dla GW za ujawnienie tego faktu!
PT Czytelniku tych słów, uważaj! Którejś nocy zerwiesz się
ze snu i zobaczysz nad sobą obłażące z farby wręgi statku.
Rozejrzysz się wokół i Twe piekące z bólu oczy ujrzą WO,
który przywita Cię znajomym "Welcome to real world"...
ps2/ jaka jest różnica miedzy Gagarinem a Rumunem w zużyciu paliwa? Otóż w zuzyciu paliwa żadna ale Gagarin na jednej służbie bierze tyle oleju co Rumun przez miesiąc. Jest tak bo Gagariny maja silniki 2suwowe. Obecnie na trasie Czerwieńsk <-> Guben jeżdżą same Rumuny i Gagariny (z cięższymi składami wala parami). Dobrze że nie ma ich w Krakowie bo jak stanął Gagarin na wysokości domu szklanki w szafkach ludziom dzwoniły ;-D )

o czym ja mówię?