JaKon pisze:
jesli mamy droge pustą widocznośc pełna i nawet "dziadek na rowerze nie jedzie" to po kiego grzyba ktoś hamuje do zera prawie, nie moglby zjechać naginając lekko przepisy aby ci z tyłu mogli sobie spokojnie smigac... to jest przykład braku checi uskuteczniania przepływu autek a nie matołectwa...
Absolutnie się nie zgadzam (chociaż kilka razy w życiu zdarzyło mi się tak zrobić

) przepisy są przepisami i nie ma mowy o naginaniu ich w jakimkolwiek stopniu, tutaj trochę nagniesz bo wjedziesz na przeciwny pas ruchu , tam pojedziesz prosto z pasa do skrętu albo odwrotnie i mamy obraz bu**** na polskich drogach...
Sebian pisze:
Generalnie korki biorą się z powodu tych, którzy wjeżdżają na skrzyżowanie, choć nie powinni, tzn. albo gdy ewidentnie nie mają miejsca, żeby na nie wjechać, albo nie mają szans, żeby je opuścić Jest to jasno opisane w Kodeksie Drogowym. Na miejscu policji, to stanąłbym sobie przy takim skrzyżowaniu i rąbał mandat za mandatem
Często zastanawiam się nad przepisem który mówi o zakazie wjazdu na skrzyżowanie gdy nie ma możliwości zjechania z niego i nad możliwością jego egzekwowania... Najczęściej jest tak że, wjeżdżasz na skrzyżowanie jako drugi -trzeci i już na nim zostajesz, szczególnie na rondach z sygnalizacją świetlną ( jest to nagminne na rondzie przy Macro, o którym pisał Kocur) i czy wtedy można powiedzieć że nie miałem możliwości zjechania ze skrzyżowania, jeżeli wjechałem na nie parę sekund po zapaleniu się zielonego światła?
Moim zdaniem , procentowy udział w tworzeniu się korków jest taki:
40% organizacja ruchu
10% zawalidrogi typu autobus czy Tir w centrum miasta
50% niezdecydowani, niedouczeni kierowcy