W sposób niedrastyczny przyłączam się do akcji Kartofel. Od tygodnia moja pyrkawka kula się na paliwie zawierającym ok. 7% oleju roślinnego. To nie jest dużo, ale 1) to początek, 2) bywa poniżej zera, 3) cena tylko z małą różnicą na korzyść OR, 4) kto wie, co się tam ruszy w baku, 5) to i tak więcej, niż w ustawie o biopaliwach, 6) wystarczy, żeby pięknie pachniało z wydechu.
Jeździ i zapala bez problemu.
Chyba troszkę mniej kopci na zimno?
Przebadałem in vitro (czyli w słoiku) mieszankę 2:1 ON:OR. W temperaturze lodówkowej - płynność normalna, zbliżona do ON. W temperaturze zamrażalnika gęścieje, ale nie tak jak czysty OR. W porządnej zamrażarce staje całkiem, także w wersji z kropelką dodatku do diesla. Po rozmrożeniu widać było pływające jakieś fafluny.
Ale nie upieram się, żeby na tym jeździć przy minus 18, a nawet przy minus 5.
Ciekawi mnie bardziej, czy się coś trwale nie wytrąca - badanie trwa.
BTW, ciekawe jakie są zyski ekologiczne z takiej jazdy?
Na plus zalicza się na pewno odnawialność paliwa (faktycznie jeździ się na energii słonecznej, w części odpowiedniej do składu paliwa).
Ciekawe jaki jest bilans energii potrzebnej na wytworzenie oleju spożywczego, jego transportu, opakowań (jeśli olej jest prosto ze sklepu; bo jeśli jest "z patelni", to inna sprawa).
Skład spalin, jak pisze me:how, jest lepszy.
Pozdrowienia,