Temat nagłośnienia beczki poruszałem w innych miejscach w sieci. Tutaj debiutuję
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
.
Ogólnie wiadomo, że beczka jest autem trudnym do nagłośnienia. Przemawiaja za tym gabaryty, tylko 4 oryginalne gniazda głośnikowe i bak, który oddziela kabinę od bagażnika (miejsce subwoofera dla nawiedzonych).
Chodziłem wokół tego tematu dosyć długo. Zacząłem od podstawowego nagłośnienia, czyli osadzenia głośników w 4 gniazdach.
Gniazda na desce rozdzielczej umożliwiają montaż dwóch głosników o średnicy 10cm. Jeśli jest to głośnik pełnopasmowy, a popularne "gwizdki" montuje sie na desce, nie ma żadnego problemu. Inaczej ma sie sprawa w przypadku głosników 2-drożnych o konstrukcji koaxialnej. Problem dotyczy przetwornika wysokotonowego, który może wystawać ponad poziom kosza głośnika. Jeśli wystaje, to oznacza, że bedzie zawadzał/uderzał o plastykowy grill/maskownicę na desce rozdzielczej. Doskonale do tego typu montażu nadaja się głośniki Pioneer TS-1058, które zastosowałem u siebie - nie wystaje kopułka, nie uderza, nie ma problemu.
Tylna półka zaopatrzona jest w dwa stosunkowo płytkie gniazda głośnikowe. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie da rady osadzić głośników większych niż 13cm. W praktyce spokojnie można zamontować 16-tki. W moim aucie wykorzystałem Pioneer TS-G1655.
Głośniki zostały okablowane przewodami KLOTZ LY215T (2x 1,5mm2 twinax).
Po odpaleniu wszystkich przetworników (pozycja kierowcy) okazało się, że doskonale słyszalne jest pasmo środkowe i wysokie, a basy pozostawiały wiele do życzenia. Dokładnie brakowało delikatnego basu, który odzywałby się wtedy, kiedy potrzeba (nie jakieś umc, umc...). Jedynym rozwiązaniem była instalacja subwoofera. I tutaj zaczęły się schody. Należało znaleźć taki subwoofer, który można byłoby spokojnie zamontować w kabinie. Bagażnik odpadał ze względu na to, że potrzebuję go do innych celów, a bak między nim a kabiną i tak by wszystko wytłumił (nie wspominająć o solidnym kawałku blachy za bakiem). W jednym z salonów car-audio natknąłem się na 100W subwoofer aktywny oparty na 10cm głośniku (!!). I to było to. Urządzenie spokojnie wystarczało na potrzeby nagłośnienia wnętrza auta i bez żadnych problemów dało się zamontować pod fotelem pasażera. To było to, czego szukałem - wystarczający bas, małe gabaryty i zewnętrzne sterowanie. Producent: Sonavox.
Jako jednostki sterującej użyłem radia z CD Pioneer DEH-P5100R. Z powodzeniem się nadaje do napędzenia ww. 4 głośniczków i posiada wszystko, co potrzebne do prawidłowego wysterowania całego systemu z subwooferem włącznie. Podstawowe zalety to: Lo-Cut (filtr górnoprzepustowy odcinający cały syf poniżej zadanej częstotliwości), 3-punktowa korekcja barwy dźwięku, kontrast, regulowana dobroć i spadek zbocza sinusoidy dla zadanej częstotliwości, pełna obsługa wyjścia subwoofera.
I to byłoby na tyle. Auto jest prawidłowo nagłośnione wewnątrz - ulica niech się sama nagłośni
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
.
Całkowity koszt z robocizną zamknął się w ok. 3000zł. Sprzęt został zestrojony za pomocą płyty CD "Soundcheck".
Ja jestem zadowolony - rozwiązanie przeniosę na pewno do nowej beczki
![[cool]](./images/smilies/cool.gif)
.