Witam wszystkich odwiedzających ten temat
Chociaż na forum jestem zarejestrowany już od dawna to dopiero wczoraj (27.08.14) zakupiłem swoją wymarzoną beczke. patrząc na jej obecny stan to może nie jest to szczyt marzeń,ale mam nadzieje,że z czasem ten cel osiągne.
nie było łatwo. jezdziłem i oglądałęm wiele beczek.miezy innymi tą :
ale to raczej ze względu na tablice
chciałem jakąś wyjątkową tj kombi,pullmana czy własnie wersje usa. mam jakis sentyment do wersji usa. pod tym kontem już wczesniej przerabiałem swoje auta - vento,potem a6 c5.
zakupioną przeze mnie beczke byłem oglądać już w maju. wtedy troche się przestraszyłem braku podłogi itp "błachostek" i odpusciłem. ostatnio znowu się pojawiła,odezwałem się do własciciela z zapytaniem czy coś się w niej zmieniło. okazało się,że dokupił kompletną podłoge,progi zewn/wewn prawy i lewy,2 przednich drzwi i inne.zdecydowałem się,jako,że nie mogłem jechac odrazu to wysłałem zaliczke. po 2 tyg pojechałem i dokonczyłem transakcje.auto,tak jak wczesniej,z kilku metrów wyzwalało usmiech z bliska natomiast strach.
ale nic to,umowa podpisana,6700 na stół,zalano czystej radzieckiej ropy,zapakowano graty i rura do nowego gniazda. z tym rura to mnie troche poniosło
a propo gratów to za cene 6700zł oprócz auta (jego opis niżej) dostałem nowe blachy tj podłoga prawa/lewa/przód/tył , progi wewn/zewn lewy/prawy,korytka bagażnika,fartuchy przednie,4 amorki,sprężyny przód. to co wymieniłem to nówki. z używek to drugi komplet lamp usa,przód (z 4 mam zamiar zrobic 2 eleganckich) drzwi przód praw/lew,kratki podszybia chrom,3 blachy podszybia i pewnie jeszcze jakies duperele.
jak pokazują poniższe fotki,owe blachy są niezbędne do reanimacji tego egzemplaża
no i wyjechalismy. ale niezbyt długo trwała radość z jazdy. już po 2km dało o sobie znać to,że beczka od 5 lat (podobno) była sporadycznie przetaczana z konta w kont. a mianowicie zapiekł się lewy przedni cylinderek i hamował auto. szybkie okładanie felgi kluczem do kół i niby jest wszystko ok.
po chwili jedziemy dalej. ale oczywiscie nie na długo. ledwo zdążyliśmy wjechać na obwodnice Poznania i nad głowami pojawiły się czarne chmury. dosłownie i w przenosni. zdążyłem tylko się zorientować,że wycieraczki nie rabotajet i jak jeb... deszczem to ledwo widziałem jak zjechac na pobocze.
jako,że nie chciałęm stać na poboczu i czekać na zapewne szybki mandat i przymusową lawete wpadłem na mega głupi pomysł - ja jechałem ze znikomą prędkoscią i nic nie widząc,a koleżanka jadąca za mną instruowała przez tel jak mam jechać - czy równać,czy lekko w lewo/prawo. na szczęście szybko trafił się parking i można było przestac tamować autostrade. po wjezdzie na parking okazało się,ze te wycieraczki to był znak od Boga. bo lewe przednie koło trzymało się już tylko na 1 śrubie. poprzedni własciciel przykręcił je na śruby bez kołnierza i dziury w feldze poprostu się wyrobiły i zaczęły wychodzic na zewnątrz śrub. na szczęscie w pozostałych 3 kołach były z kołnierzami więc było z czego podmienic. przy okazji zdjętego koła można było porządnie wymłotkować i spryskać cylinderek bo jeszcze nie puszczał do końca. pogmeraliśmy przy zaśniedziałych bezpiecznikach i wycieraczki ruszyły.
cała praca była wykonywana przy opadach deszczu. i nie musze chyba mówić,że jak już wóz był "przygotowany" do dalszej jazdy to oczywiscie przestało padać. tak jest chyba zawsze.
pojechalismy dalej. prędkosc w okolicy 80km/godz. więcej i się bałem bo nie znałem auta i jakos niebardzo chciała sie szybciej kulać. w głowie burza myśli - po co ja to kupiłem,przecież to trup. nie miałem już chęci i siły mierzyc się z tym zadaniem. w głowie układałęm plan,że sprobuje ją sprzedać,chocby z duża stratą,albo na graty. poprostu tak mnie zraziła do siebie na początku,że nienawidziłem tego auta.dziura pod fotelem zarywała się coraz bardziej mimo wstawionego chwilowego wzmocnienia. można powiedzieć,że jak paliłem szlugi to nie musiałem otwierac okna w celu wentylacji. nawet wyrzucenie kipa odbywało się pod nogi,a on znikał daleko,daleko z tyłu ...
do tego hałas był piekielny. podjąłęm wstępną decyzje - przemysle to jak ochłone,ale raczej beczka zniknie z mojej zagrody.miało to być wiadro zimnej wody,że niezawsze marzenia da się zrealizować. niestety.
i tak się wleklismy. modliłem się żeby przejechała te 360km,choćby 50/h,ale żeby nie trzeba było jej holować czy porzucać na poboczu.
jechałem już resztkami sił,a tu dopiero Bydgoszcz,około połowa trasy. wskaznik paliwa zwariował więc nawet nie wiedziałęm ile mam. na starcie wlałem 40. ale kto wie co tam jest w tym silniku i ile to spali. aż tu nagle,w okolicach Świecia coś bestią szarpnęło i aż mi gaz spod nogi odjęło. poszła jak szalona. nie wiem czym to tłumaczyć. czy coś było przytkane w układzie paliwowym czy poprostu dopiero się rozruszała po długim postoju. za chwile wpadlismy na płatną 1 i zaczęła się zabawa. 110-120 i to na spokojnie,bez wysiłku. wkoncu ja też zacząłem wyprzedzać,a nie tylko byłem wyprzedzany. gazu pod nogą było jeszcze dużo ale puki co się bałem.
30km od domu,na obwodnicy Elbląga wycisnąłem z niej 140 i było jeszcze miejsca pod pedałem. odstawiłem auto i poszedłem odespać tą przygode. nadal byłem zniechęcony do tego auta. zwłąszcza,że spodziewałęm się,że przyjdzie mi się samemu z nim mierzyć. mamy z ojcem mały warsztat,ale on podchodził do mojego pomysłu z niesmakiem. wręcz mi odradzał zakup beczki.a sam nie jestem aż takim spawaczem czy tymbardziej lakiernikiem żebym miał sobie z nią poradzic. kiedy jednak rano pokazałem mu to cudo,jakie ma bolączki itp stwierdził stanowczo - w żadnym wypadku mam jej nie sprzedawac. i koniec. zrobimy je i będziemy się nim cieszyć. humor i nadzieja wróciły.wstępne oględziny,plan działania. to tak na przyszłośc,na wolne chwile. bo obecnie mamy kilka aut na placu i trzeba pierw klientów obsłużyć. ale często jest tak,ze i przez 2 tyg nikt nie zagląda,wtedy będzie czas na remont zołzy. zima też już tusz tusz,a wtedy jest więcej czasu na dłubanie. tak że z czasem będzie odżywała. zwłaszcza,że nie spieszy mi się specjalnie. ważne,że już jest baza. potem to będzie jakoś szło.
mam nadzieje,że nie zanudziłem Was tą historią. licze na jakieś komentarze - i te dobre i te złe. napewno będe potrzebował sporo porad od Was doświdczonych. pewnie ze 3 kama3y gratów kupie na tym forum. ale ciesze się,ze mam już to auto i moge być na tym zacnym forum. mam nadzieje,że mnie nie pognacie za takiego trupa czy też chwilowe złe myśli o beczce
wstawiam kilka fotek poglądowych. każdą wykonaną naprawe będe tu dokumentował i licze na komentarze.
pozdrawiam
zwracam uwage na subtelny zbiorniczek wyrównawczy
a oto jak niby wyglądałaz 5-7 lat temu