Postaram się częściej skoro jest zapotrzebowanie
Mgły wachlarzem nie rozpędzisz
Dżama-saj mieszkała w białym domku otoczonym ogrodem. I chociaż nie był to pałac książęcy, wszystko tutaj było piękne. Nic dziwnego: ojciec małej Dżama-saj umiał budować wspaniałe domy, rzeźbić w kamieniu kwiaty lotosu o tak delikatnych płatkach, że wyglądały jak żywe.
Wszyscy ubiegali się o jego względy, toteż często wędrował po kraju, budując ludziom piękne domy.
- Kiedy wróci tato? – dopytywała się mała Dżama-saj po sto razy na dzień.
I sto razy piastunka odpowiadała jej spokojnym głosem:
- Bądź cierpliwa. Tato rzeźbi w dalekim mieście ogromnego smoka. Jak tylko skończy pracę, zaraz wróci do nas.
- Ale ja chcę porozmawiać z tatą, bardzo mi źle bez niego.
Mała Dżama-saj wzdychała cichutko i z każdym dniem coraz bardziej tęskniła za tatą.
Pewnego dnia przyszedł list. Ojciec pisał, że musi jeszcze wykończyć łuski na ogonie smoka i gdy tylko przeminą jesienne mgły, zaraz powróci do domu.
Mała Dżama-saj zaczęła aż tańczyć z radości.
- Nie ciesz się zbytnio – mówiła spokojnie piastunka – smok ma wiele łusek.
- A niech ma, ile chce! – wolała Dżama-saj. – Jak tylko przeminą mgły, powróci mój tatuś. Napisał tak czy nie napisał?
I na wszelki wypadek wyjrzała przez okno. Tymczasem mgła otulała krzewy i drzewa gęstą zasłoną. Dżama-saj posmutniała.
- Co może rozpędzić mgłę?
- Wiatr – odpowiedziała piastunka.
Ale na dworze nie było wiatru.
- Sama rozpędzę mgłę – postanowiła Dżama-saj.
Wyszła z domu i zaczęła dmuchać z całej mocy. Ale mgła wisiała w powietrzu, obojętna na jej wysiłki.
Nagle dziewczynka przypomniała sobie o wachlarzu. Przyniosła go z domu i zaczęła nim machać na prawo i lewo. Wkrótce zabolała ją ręka, a mgła tymczasem jak stała, tak stała.
Dżama-saj ze łzami w oczach wróciła do domu.
Z żalu położyła się i zasnęła.
Zbudziło ją lekkie dotknięcie. Uniosła powieki i nie chciała wierzyć własnym oczom. Ojciec powrócił!
- Ile się na ciebie naczekałam! – zawołała Dżama-saj i rzuciła się ojcu na szyję. – Chciałam nawet sama rozpędzić mgłę wachlarzem, żebyś prędzej powrócił. Ale mi się nie udało – poskarżyła się ojcu.
Ojciec przytulił córkę do siebie.
- Mgły wachlarzem nie rozpędzisz, moja córeczko. Bowiem na świecie są rzeczy wielki i małe. Słońce i wiatr,. mgła i deszcz należą do rzeczy wielkich. Wachlarz nie należy do nich, jak również lampa, jedwabny szal lub filiżanka herbaty.
- Szkoda – westchnęła Dżama-saj. Ale ojciec powiedział:
- Jednak na świecie są nie tylko rzeczy wielki i małe. Są też rzeczy ważne. Twój oddech jest dla mnie ważniejszy od wiatru, który wydyma rybackie żagle. Jedna twoja łza przysparza mi więcej troski niż szalejąca ulewa. U dlatego jestem tutaj przy tobie, chociaż na dworze panuje jeszcze gęsta mgła, utrudniająca drogę podróżnym. Tęskniłem za tobą.
Zbliżał się wieczór, zerwał się wiatr. Zaczął przepędzać mgłę. Jednak ojciec i córka, zajęci swą ważną rozmową, nie zwracali uwagi na rzeczy małe i duże, na to, co się działo za oknami ich domu.