MB/8 Club Poland - Klub i forum miłośników samochodów Mercedes-Benz

Forum dyskusyjne klubu właścicieli i miłośników samochodów marki Mercedes-Benz
Dzisiaj jest sob wrz 13, 2025 5:45 am

Strefa czasowa UTC+02:00




Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 21 ]  Przejdź na stronę 1 2 Następna
Autor Wiadomość
Post: czw paź 20, 2011 5:14 pm 
Offline
Klubowicz
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw gru 13, 2007 10:02 am
Posty: 449
Lokalizacja: Gdynia
Na początku było zauroczenie. Doskonale skrojone proporcje, szeroki ale dystyngowany przód, dyskretna elegancja, jednakże skrywająca widoczną muskularność. Takie było pierwsze wrażenie o SEC-u. I jeszcze dołożył się Świadek koronny i artykuł w Wysokich obrotach (z 2007, ale wpadłem na niego dużo później) – Mercedes SEC 500 - Auto z półświatka. Duże auto dla bogatych, nie mój styl, zresztą i tak nie będzie mnie stać. Ale raz zapączkowane zauroczenie tliło się w głębi i nie pozwalało zapomnieć.

Potem przyszła kolej na wiedzę. Wiedza, której nigdy za mało – mimo blisko 3 lat nadal odkrywam, ile o tym samochodzie nie wiem. Modele, silniki, serie. Pierwsze bliższe spotkanie z SEC-em było w październiku 2008 – krótka przejażdżka samochodem kolegi. I choć poprzednie wrażenie ("nie mój styl") wyparowało, to auto to nadal wydawało mi się poza moim zasięgiem. Kolejne spotkanie to Zlot Mercedesa w Toruniu w maju 2009. Tam poznałem kolegę Yagooda, który był żywym dowodem, że do SEC-a można bezpiecznie założyć gaz, czyli jeździć taniej. To co prawda temat na osobną historię (tu jej nie będzie), ale wtedy było to dla mnie istotne. SEC już na dobre zagnieździł się w głowie.

Jak w każdej miłości, następnym etapem była racjonalizacja. Czyli po co mi to auto i jak wypadnie w porównaniu do nowoczesnego samochodu (czytaj: plastika). Jako osoba ze świata finansów, łatwo policzyłem, że biorąc pod uwagę utratę wartości nowych samochodów (zakładając, że klasyk nie traci), koszty użytkowania wypadają na korzyść klasyka. A po co? Wtedy miałem już W107 (na weekendowe wyprawy i zloty) i samochód służbowy, ale zakładałem że kiedyś zmienię pracę lub odejdę na swoje, wówczas SEC byłby autem podstawowym. No i najważniejsze: dlaczego akurat SEC? Bo chciałem mieć samochód duży (muszę mieć dużo przestrzeni życiowej), coupe (bo sedany i kombi są nudne) i klasyka (bo lubię rzeczy które zostały stworzone żeby trwać). 3 w jednym. I jakby był do tego Mercedes, to jeszcze lepiej. Tak postawione warunki drastycznie limitowały ilość dostępnych modeli samochodów. Do tego jeszcze wrócę, ale wtedy w ten sposób zracjonalizowało się zauroczenie – te wszystkie warunki w 100% spełniał tylko SEC. I pierwsza decyzja wynikająca z wiedzy – skoro ma być SEC, to 420, bo było ich najmniej. A ja cenię sobie oryginalność, cenne dobro jest jeszcze cenniejsze, jeżeli jest ich mało.

Skoro miałem już bazę, trzeba było zająć się nadbudową, czyli poszukiwaniem tej jedynej. Pierwsze auto oglądałem w Jeleniej Górze w grudniu 2009 – wtedy moja wiedza o SEC-u była więcej niż skromna, nie wiedziałem nawet jak się otwiera maskę. Co za obciach. Ale było to cenne doświadczenie, zacząłem się oswajać z tym samochodem. Tak na marginesie, to ta z Jeleniej Góry (nomen omen też w kolorze wiśniowym) z perspektywy innych obejrzanych C126 była całkiem niezła. Może nawet dałbym jej drugie miejsce (po mojej oczywiście). Kolejne miesiące upływały na śledzeniu ogłoszeń i nielicznych wyprawach na oglądanie – nie dość że uparłem się na najrzadszy model, to jeszcze oczekiwałem dobrego stanu i odpowiedniego zestawienia kolorów – bo nie każde dla mnie takim było. Wszystkie czarne lakiery i czarne skóry odpadały z miejsca, bo za bardzo kojarzyły się z, powiedzmy, stylem Blachy. Tak samo obniżanie (fuj), białe kierunki i przydymiane światła (fuj fuj). Na dodatek to co było w Polsce wówczas na sprzedaż to przeważnie baza do remontu i to słaba. Jednocześnie dryfowałem coraz bardziej w kierunku 100% zgodności z VIN, co jeszcze bardziej zawężało pole manewru. Z każdym obejrzanym samochodem rosła wiedza i pokora wobec rzeczywistości – okazało się, że jednak te samochody nie są i nie będą tanie. Po obejrzeniu w Polsce w sumie 6 aut (w tym jednej 560) padła decyzja, żeby szukać za zachodnią granicą – oczywiście najbliżej były Niemcy, ale śledziłem ogłoszenia w całej Europie. Wtedy miałem chwilowo ochotę na welur zamiast skór, ale pierwsze obejrzane auto z welurem wybiło mi ten pomysł z głowy – za długi włos i za szorstki, więc jednak będzie skóra. Alcantara odpadła, bo moim zdaniem nie wytrzymała próby czasu. Pierwsze dwa samochody w Niemczech znów postawiły mnie twardo na ziemi – okazało się, że tam wcale nie jest lepiej ze stanem w określonych widełkach cenowych. Ups.

W listopadzie 2010 na scenę po raz pierwszy wkroczyła Wisienka. Wtedy właśnie pojawiło się to ogłoszenie, ale za cenę poza moim ówczesnym budżetem. Choć nie przestałem na nie zaglądać. Dwa kolejne samochody w Niemczech wprawiły mnie już w zniechęcenie. Czyżby naprawdę nie dało się kupić dobrego SEC-a w okolicy 6 czy 7 tys. EUR? Wtedy już zacząłem jeździć z checklistą i sprawdzać dokładnie samochody, więc i coraz więcej miałem zastrzeżeń do stanu oglądanych aut. W chwili zwątpienia zacząłem rozważać inne opcje, 500 albo 560, albo nawet inne auto, choć byłaby to ewidentna zdrada gwiazdy. Jeżeli nie wiesz co dalej masz zrobić, wróć na początek, do tego co wiesz – czyli: samochód duży, coupe i klasyk. 3 w jednym, choć ostatni warunek nie był tak znaczący jak pozostałe, bo rzeczywistość dość boleśnie je weryfikowała . Krótka lista rozważanych aut to był Ford Mustang (nowy), Jaguar XK, Porsche 928, Volvo C70 i Volvo 780. Ten ostatni nawet spełniał 3 wymaganie, ale jak sobie o nim poczytałem, to okazało się że po pierwsze będzie ciężko go utrzymać w dobrym stanie (mała dostępność części), po drugie gnije od środka z tyłu (taki mały feler konstrukcyjny), czego nie da się stwierdzić bez zdjęcia tapicerki, no i po trzecie nie jest to gwiazda. Pozostałe z tej listy nie były klasykami więc wybór któregoś z nich byłby bardziej z musu niż z rzeczywistego spełnienia warunków. Z gwiazd przez chwilę na tapecie była C215 (bo C140 zdecydowanie rosyjsko-gangsterskie), ale tak szybko jak pomysł się pojawił, tak szybko zniknął – krótki research wykazał, że te auta są bardzo drogie w utrzymaniu a obejrzenie jednego egzemplarza na własne oczy na dobre ostudziło zapał. C124 za małe, CLK C209 też małe i raczej bez zadatków na klasyka. Czyli wróciłem do punktu wyjścia – SEC albo nic. Tyle że nadal nic nie było na horyzoncie.

I oto nagle w marcu tego roku cena za Wisienkę została obniżona – z 10 tys. EUR na 8.500 EUR. Szybka decyzja – skoro tak, to jedziemy. Miała być przy okazji do obejrzenia jeszcze jedna 420 koło Kolonii, ale facet (były policjant) nie odbierał telefonu, więc skończyło się tylko na zwiedzaniu miasta. W piątek 8 kwietnia około 17 zajechaliśmy w końcu do Auto-Waizmann w Pfullendorf (taka dziura niedaleko Jeziora Bodeńskiego), gdzie na placu stała Wisienka. Moja Agnieszka, która mi dzielnie kibicowała od samego początku i nie tylko – pomagała mi prowadzić cały proces myślowy, podsuwała wątpliwości i argumenty na tak i na nie, żebym na koniec był absolutnie pewny że to czego chcę jest naprawdę warte zachodu i jest tym, czego szukam – już z daleka zawyrokowała: ta albo żadna. Jak zwykle miała rację – w sumie wcześniej to ona w dużej mierze wybierała W107 i W202, i tak teraz pomogła wybrać SEC-a. Pomimo drobnych niedomagań (trochę korozji, lekko rozwarstwiona tylna szyba, lekkie hałasy z okolic alternatora) reszta była jak najbardziej w porządku: cały wypas działał, zawieszenie praktycznie nówka, bardzo cichy rozrząd (wałki nie stukały tak jak praktycznie we wszystkich pozostałych), tester pokazał dwie warstwy lakieru na całym aucie, praktycznie 100% oryginał i od pierwszego właściciela z pełną dokumentacją (choć przez autohandel). A pierwszym właścicielem był dealer dywanów, choć nie było w samochodzie na wyposażeniu dywanika tureckiego jak w wielu innych W126. Naprawdę można się było ponownie zakochać. Jeszcze jazda próbna, krótkie targi i kolejna obniżka o 1.500 EUR. Sprzedawca (Niemiec stuprocentowy, co jak się okaże miało chyba znaczenie) oczekiwał, że od razu zabierzemy auto. Na to ja nie byłem przygotowany, nie miałem przy sobie tyle pieniędzy itp. Sprzedawca, że nie ma problemu, możemy przenocować w miasteczku, rano wypłacić z bankomatu, a w miasteczku jest urząd komunikacji, gdzie możemy kupić tablice czasowe (urząd komunikacji czynny w sobotę w miasteczku, które ma niecałe 15 tys. mieszkańców!). Szok nr 1. Na to ja, że mam daleko do Polski i raczej wolę przysłać lawetę. Nie ma problemu, proszę zapłacić 200-300 EUR zaliczki i samochód będzie czekać. Szok nr 2. Więc pojechaliśmy do bankomatu, a jak wróciliśmy po pół godzinie, to samochód był już ściągnięty z placu do hali, umowa wypisana i ogłoszenie zdjęte z internetu. I jeszcze dostałem pokwitowanie na wpłacone 300 EUR. Szok nr 3. Prawdziwi Niemcy. Krótkie świętowanie w Pfullendorfie i strzała do domu, z krótkim pobytem wycieczkowym w Wiedniu i u kuzyna – mechanika, żeby umówić się na ściągnięcie auta i naprawy. Tak po ponad dwuletnim zastanawianiu się i blisko półtorarocznych poszukiwaniach, obejrzeniu 12 samochodów i kilkakrotnie więcej ogłoszeń – stałem się (szczęśliwym?) właścicielem kolejnej gwiazdy, prawdziwiej Wisienki na torcie.

A potem było już tylko coraz lepiej. Przelew końcowy poszedł na początku maja, a w połowie maja Wisienka przyjechała do Polski. Cały czas stała bezpiecznie na hali, mimo że zapłaciłem tylko 300 EUR. Szok nr 4. Prace trwały dwa miesiące (o czym niżej). Kolejnym dowodem, że auto jest fartowne, było zarejestrowanie jej w jeden dzień (UC, US, Wydział Komunikacji – brawo Gdynia). Choć ten poniedziałek w połowie lipca zaczął się z potknięciami – w UC powiedzieli mi, że nie mają tego samochodu w cenniku i muszą potwierdzić cenę w Izbie Celnej, co potrwa kilka dni, a w US, że wydawanie druku VAT-25 potrwa kilka dni. A ja miałem tylko ten jeden dzień na rejestrację, bo mechanik wyjeżdżał na urlop, musiałem odebrać Wisienkę do końca tygodnia a sam wyjeżdżałem od wtorku do Warszawy. Czyli ten jeden dzień albo kolejny miesiąc poślizgu. No i okazało się, że Mikołaj istnieje nawet w lipcu – wychodząc z US dostaję telefon z UC, że sprawdzili cenę i mogę odebrać kwit akcyzowy; powrót do US, bezskuteczne rozmowy z panią z okienka, negocjacje z kierowniczką – i sukces! Odbieram VAT-25 tuż przed zamknięciem urzędu i strzała do Wydziału Komunikacji (w Gdyni czynny do 18 ). A tam już poszło gładko, nawet dostałem numery takie jakie chciałem. Życie bywa piękne (zwłaszcza w Gdyni). Z tablicami pod pachą wyruszyłem wieczorem w czwartek 14 lipca w ostatni etap podróży dzielący mnie przed Wisienką.

I w końcu nadeszła ta chwila. Odebranie auta od mechanika, pierwsze tankowanie, oswajanie się z gabarytami , prowadzeniem i osiągami. Pierwsza podróż na trasie Paszkówka (pod Skawiną) – Szaflary – Warszawa – Gdynia, zrobiona prawie jednym ciągiem (z krótkim postojem w Szaflarach); start z Paszkówki o 16, lądowanie o 5 rano w Gdyni bez śladu zmęczenia – przekonała mnie, że na W126 historia motoryzacji mogłaby się zakończyć. A kolejne wycieczki tylko mnie w tym utwierdzały. O tym jeszcze napiszę.

Ale dosyć poezji, teraz proza. Dla tych, co jeszcze mają ochotę czytać, twarde fakty:
VIN WDB1260461A429767
Numer zamówienia 0823601245
Data opuszczenia fabryki sierpień 1988
Pierwsza rejestracja 18 sierpnia 1988
Silnik 116965 12 062172
Skrzynia 722355 03 126822
Lakier 587 (pajett rot)
Wnętrze 268 (szara skóra)
Światła BOSCH
Wypas:
240 termometr zewnętrzny
412 elektryczny szyberdach odsuwany i odchylany
430 tylne zagłówki
471 ASR
506 prawe i lewe lusterko zewnętrzne podgrzewane, prawe regulowane elektrycznie
510 radio MB z dekoderem wiadomości drogowych, z RDS (Becker) – był Becker Mexico Casette
531 antena automatyczna
543 daszki przeciwsłoneczne z lusterkami podświetlanymi
580 klimatyzacja [dwustrefowa]
620 kontrola emisji spalin
640 felgi aluminiowe 15-otworowe
810 pakiet dźwiękowy
Nie jest imponujący, ale przynajmniej mniej rzeczy do potencjalnej awarii (choć przecież Mercedesy się nie psują). Tak naprawdę to brakuje tempomatu, ale da się z tym żyć.

Jest jeszcze podgrzewanie foteli przednich, choć nie ma tego w VIN-ie.
Kolor 587 jest z tego co wiem bardzo rzadki. Był stosowany w latach 1984-1991, w USA nazywany "Cabernet Red". Bo w istocie "pajett" to jest gatunek włoskiego wina czerwonego. Ale dla mnie kolor jest wiśniowy – stąd Wisienka. Bo faceci są jak karta VGA – rozpoznają tylko 16 kolorów :)

Co zostało zrobione przy aucie:
- wyspawane wszystkie ogniska korozji
- zabezpieczenie antykorozyjne podwozia i założone nadkola
- nowy lakier (bez dachu, wnętrza i komory silnika, ale tylna szyba była wyjmowana do wyspawania podszybia)
- rozrząd (łańcuch, napinacz, ślizgi – okazało się, że wszystkie plastikowe ślizgi były połamane)
- nowa pompa wody (była zatarta i stąd był ten "hałas z okolic alternatora")
- nowy łańcuch pompy olejowej
- świece i przewody zapłonowe
- filtr powietrza i paliwa
- nowa uszczelka bagażnika (pozostałe w doskonałym stanie)
- wymiana płynów fizjologicznych (płyn chłodniczy, olej w silniku i skrzyni biegów)
- dodatkowe światło STOP (oryginał Mercedes, choć czarne, bo nie było już szarych nawet w Niemczech)
- regulacja skrzyni biegów (ASO Mercedes)
- ustawienie geometrii zawieszenia i świateł (ASO Mercedes)
- wymiana czujnika ciśnienia oleju (wyciek)
- wymiana powrotnych przewodów olejowych przy czujniku (sparciałe)
- regulacja wtrysku (Autoszpacza)
- naprawa tapicerki – wymiana jednej części poszycia fotela kierowcy (pęknięte poza możliwością naprawy)
- obszycie kierownicy nową skórą (teraz jest grubsza = lepszy chwyt, i miękka nowa skóra)
- wymiana radia na Becker Indianapolis 7920 z bursztynowym podświetleniem (fartownie udało mi się kupić za śmieszne pieniądze jak na to radio i jego stan)
Wszystkie części oryginał Mercedes (bez świec, kabli i płynów; olej do skrzyni ASO Mercedes). Cały "pakiet startowy", bez lakiernika i radia, pochłonął (z robocizną) prawie równo 10.000 zł.

Wymieniona została później jeszcze przednia szyba po uszkodzeniu kamieniem w trasie (Pilkington). Okazało się podczas wymiany, że jest to co najmniej 3 szyba czołowa – ta pęknięta już nie była oryginalna.

Do zrobienia jest jeszcze poprawienie mocowania tapicerki na drzwiach, końcowa regulacja skrzyni i wtrysku, regulacja lekko opadniętych drzwi z obu stron oraz naprawa połamanego fotela (padł niestety ofiarą mojej nieuwagi na ostatnim zlocie MB/8 jak usiadłem na nim bokiem).

I tak ma zostać – oceniam zgodność z VIN na 99%. Ten 1% to jest nieoryginalne radio, dodatkowe światło STOP, obszyta nową skórą kierownica i nowa szyba przednia Pilkington zamiast Mercedes. No chyba że za lakierowanie auta (jak wspomniałem trzecia warstwa) jest też obniżona ocena.

Przejechałem dotąd prawie 8.000 km, przy spalaniu trasa 13, miasto 14, autostrada 11 (przy stałej szybkości 140-150). Jak na taką pojemność przyzwoicie i nawet troszkę lepiej niż wg fabryki. W tym była wrześniowa trasa do Chorwacji – 1.200 km pokonane jednym ciągiem bez śladu zmęczenia, bolących nóg czy pleców, itp.

Wisienka jest perfekcyjna w każdym calu – kiedy do niej wsiadam, to mam ochotę tam zamieszkać. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się jechać tak wygodnym a jednocześnie tak dobrze się prowadzącym samochodem. Wyciszenie jest perfekcyjne – silnik praktycznie do 150 km/h jest niesłyszalny, przy niższych szybkościach słychać go grubo powyżej 3.000 obr/min. Fotele otulają jak w domu i trzymają doskonale zarówno na siedzeniu jak i na oparciu. Na dodatek udało mi się trafić egzemplarz w bardzo dobrym stanie technicznym i w takim zestaw kolorystycznym, który jest wybitnie oryginalny i nie kojarzy się z wspomnianym na początku półświatkiem. Muszę przyznać, że szara tapicerka z trzech podstawowych kolorów w tym modelu (beż, czarny i szary), wygląda moim zdaniem najlepiej i zdecydowanie najlepiej opiera się próbie czasu. A to że Wisienka jest (prawie) w 100% zgodna z VIN i kupiona od pierwszego właściciela dodaje jej tej nieuchwytnej wartości, którą doceniają nieliczni.

Taka jest S-klasa mimo że upłynęło już 23 lata od wyprodukowania Wisienki i ponad 30 lat od stworzenia W126. Żaden współczesny samochód (jako służbowe miałem zawsze nowe auta klasy średniej – wyższej), którym miałem okazję jeździć, nie nadaje się do porównania. Bo nie da się porównać rzeczy z założenia nietrwałych i masowych z doskonałością, która była pomyślana tak, żeby trwać i była wyprodukowana (a właściwie złożona ręcznie) z dbałością o każdy detal. Każde spojrzenie na W126 (czy to coupe czy sedan) przekonuje mnie, że Bruno Sacco był geniuszem designu – stworzyć dzieło eleganckie i ponadczasowe, którego linia chyba nigdy nie przejdzie do historii. Nie umniejszając niczego inżynierom, którzy zadbali żeby wszystko to, co skrywają linie narysowane pod batutą Bruno Sacco, było równie trwałe. Mercedes – the best or nothing.

I dla naprawdę wytrwałych w nagrodę galeria. Trochę skromna, ale zawsze. Pierwsza, bo nie jestem ze zdjęć całkowicie zadowolony, ale już dłużej nie chciałem czekać. Będzie kolejna, ale pewnie już wiosną.

Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek

Oznaczenie pomyłkowo po prawej stronie, bo chłopcy składający po malowaniu się pomylili, a ja nie zauważyłem przy odbiorze...

Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek


Na górę
Post: czw paź 20, 2011 6:03 pm 
Offline
postmajtek

Rejestracja: wt paź 04, 2011 8:45 pm
Posty: 40
Numer GG: 3829726
Lokalizacja: Będzin
No No słowa uznania.


Na górę
Post: czw paź 20, 2011 6:15 pm 
Offline
wiarus senior

Rejestracja: wt gru 04, 2007 4:52 pm
Posty: 1454
Lokalizacja: ok.Cieszyna/Słupsk
Widać, że kochasz to auto, ale widać też ile tak naprawde kosztuje takie auto. Mimo, że wydany na zakup pieniądz niemały, to jeszcze trzeba sporo dołożyć, żeby auto cieszyło. Czytając ten post dochodze do wniosków, że auto trafiło we właściwe ręce i nie będzie zbeszczeszczone wiejskimi akcesoriami i częściami niewiadomego pochodzenia. Piękna maszyna, mnie niestety nie byłoby stać na zakup, pakiet startowy, ani paliwo.

_________________
W124 200D - Śnieżyna
W124 300D - Menczysław (ex)
W123 240D - Kruszynka (ex)
Skoda Favorit 135L+LPG (ex) - pierwsza dziewczyna-przeinwestowana, dobrze, że z nią nie wpadłem


Na górę
Post: czw paź 20, 2011 6:19 pm 
Offline
weteran
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt mar 06, 2009 8:03 pm
Posty: 2213
Lokalizacja: Wielkopolska (Zduny)
świetna historia ;)

auto jest przepiękne, kolor rzeczywiście niespotykany, ładne wnętrze, możesz dać więcej fot środka ?

_________________
Tatowóz: w163 2,7CDI
Moje:2xw115,w114 230.6, 5xw108 w186 300C A124
Sprzedam!! :
w108 280SE 3.5 manual oraz masa części do 108


Na górę
Post: czw paź 20, 2011 6:22 pm 
Offline
Klubowicz
Awatar użytkownika

Rejestracja: śr lut 03, 2010 10:54 am
Posty: 746
Lokalizacja: Warszawa
Niezłe pióro, i piękne auto. Naprawdę fajnie że nie oklepana czarna.

_________________
'79 C123 280CE Evergreen :)


Na górę
Post: czw paź 20, 2011 8:21 pm 
Offline
wiarus junior
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz wrz 13, 2009 10:40 pm
Posty: 621
Lokalizacja: pogranicze DLW i DJE
Ładny, nawet bardzo... [zlosnikok]

Ale teraz żeby nie było zbyt słodko:
marpie pisze:
- wyspawane wszystkie ogniska korozji


Gdzie dokładnie były i w jakim nasileniu? Rozbierałeś nadwozie tak mniej więcej "wszędzie" przy okazji lakieru..?

I jeszcze kilka wścibskich pytań: :lol:
Jaki ma w tej chwili przebieg? Chrom w tylnym zderzaku wymieniałeś czy dał się jeszcze uratować? Jak tam silnik, tzn. dokładnie rozrząd, a jeszcze dokładniej wałki..? Nie "wytarte"?

marpie pisze:
nie da się porównać rzeczy z założenia nietrwałych i masowych z doskonałością, która była pomyślana tak, żeby trwać i była wyprodukowana (a właściwie złożona ręcznie) z dbałością o każdy detal

No tu to grubo przesadziłeś :P , parę rzeczy przy konstruowaniu tego modelu koncertowo skopali - to już nie "wykuty w skale" zdolny przetrwać wszystko wóz jak 123 czy 116, tu już niestety czuć zbliżającą się wtedy wielkimi krokami tandetną erę plastiku, płyt CD i telefonów komórkowych... :-?

Wiem, wredny jestem ale jest pewna lista rzeczy która mnie zawsze ciekawi gdy temat dotyczy 126, dlatego pozwalam sobie o to pytać... :)

PS. Przełóż emblemat na lewą stronę, bo tak to jest nie 99, a tylko 98,5% oryginału [palacz]

_________________
Samochody się psują. Nasze rzadziej niż inne.
'87 300TDT & '88 300TDT & '90 300TDT


Na górę
Post: pt paź 21, 2011 10:49 am 
Offline
Klubowicz
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw gru 13, 2007 10:02 am
Posty: 449
Lokalizacja: Gdynia
DJ MAKU pisze:
marpie pisze:
- wyspawane wszystkie ogniska korozji


Gdzie dokładnie były i w jakim nasileniu? Rozbierałeś nadwozie tak mniej więcej "wszędzie" przy okazji lakieru..?

Ściągnięte zostały wszystkie plastiki, przednie błotniki i tylna szyba.
Wyspawane (najważniejsze rzeczy):
- tylne podszybie
- mocowania zawieszenia z przodu
- otwory pod lewarki
- łączenia pasa tylnego
- łączenia błotników tylnych i przednich z progami (tam gdzie było potrzeba)
Podłoga była ok.

DJ MAKU pisze:
Jaki ma w tej chwili przebieg?

224.450 km z dokładnością do 50 km ;)

DJ MAKU pisze:
Chrom w tylnym zderzaku wymieniałeś czy dał się jeszcze uratować?

Wszystkie chromy są w bardzo dobrym stanie. Czyli miejscami są lekko porysowane (zwłaszcza na drzwiach), ale bez korozji.

DJ MAKU pisze:
Jak tam silnik, tzn. dokładnie rozrząd, a jeszcze dokładniej wałki..? Nie "wytarte"?

Jak pisałem wymieniony został łańcuch z osprzętem. Wałki przejrzane i nie wytarte. Silnik jest cichy.

DJ MAKU pisze:
No tu to grubo przesadziłeś :P , parę rzeczy przy konstruowaniu tego modelu koncertowo skopali - to już nie "wykuty w skale" zdolny przetrwać wszystko wóz jak 123 czy 116, tu już niestety czuć zbliżającą się wtedy wielkimi krokami tandetną erę plastiku, płyt CD i telefonów komórkowych... :-?

Możesz napisać, co zostało Twoim zdaniem "koncertowo skopane"? Owszem, można się do pewnych rzeczy przyczepić, ale żeby od razu "koncertowo"...

KarolS1988 pisze:
możesz dać więcej fot środka ?

Mogę, ale tam nic nadzwyczajnego nie ma :) Po prostu SEC z szarą tapicerką :)
W sumie to i tak niewiele więcej mam. Jedna fotka z czasów renowacji, jeszcze ze starym radiem, nieobszytą na nowo kierownicą i mocowaniem do telefonu (wywaliłem).
Obrazek


Na górę
Post: pt paź 21, 2011 1:02 pm 
Offline
postmajtek

Rejestracja: sob kwie 16, 2011 2:31 pm
Posty: 16
To auto kosztowało Cię 7000 euro *4,00 zł = 28000 zł + 10000 zł (zestaw startowy) to daje 38000 zł, a liczac jeszcze rzeczy do zrobienia wyjdzie z 45000 trochę dużo, trudno bedzie kiedyś odsprzedać za taka kwotę. No ale czego się nie robi dla pasji.


Na górę
Post: pt paź 21, 2011 1:21 pm 
Offline
weteran
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt mar 06, 2009 8:03 pm
Posty: 2213
Lokalizacja: Wielkopolska (Zduny)
to przeczytaj jeszcze raz pierwszy post i wymagania kolegi i znajdź tak doinwestowane auto w tej cenie..... zapewne się nie uda

swoją drogą niedawno spotkałem starszego pana pod sklepem ... przyjechał SEC, piękny błyszczący 560 z zderzakami i felgami Lorinsera - pewnie fabryczny tuning, pytam go jak się sprawuje to mówił że 5 lat nic praktycznie się nie psuło, teraz oddał go na przegląd do MB we Wrocławiu to mu części powymieniali za 35 tyś zł :o ale mówił że teraz to ma cały nowy wydech Lorinsera 12 tyś zł no i praktycznie całe zawieszenie nowe.... czego to się nie robi dla gwiazdy ;)

_________________
Tatowóz: w163 2,7CDI
Moje:2xw115,w114 230.6, 5xw108 w186 300C A124
Sprzedam!! :
w108 280SE 3.5 manual oraz masa części do 108


Na górę
Post: pt paź 21, 2011 7:30 pm 
Offline
wiarus junior
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz wrz 13, 2009 10:40 pm
Posty: 621
Lokalizacja: pogranicze DLW i DJE
marpie pisze:
Możesz napisać, co zostało Twoim zdaniem "koncertowo skopane"?

Mogę... [zlosnikz]

Można by zacząć od czegokolwiek, choćby sławnych wywietrzników w bagażniku, które zrobili chyba specjalnie w ten sposób żeby dostawała się tam woda i wszystko korodowało, w dodatku sama wytłoczka do której mocowany jest wywietrznik zgrzana jest z wnęka bagażnika "na nakładkę". Czym to się kończy i jak to miejsce w większości aut wygląda sam wiesz...
Że nie wspomnę o tym iż jest to tez według mnie pośrednia przyczyna korozji klapy i podszybia bo wywietrznik na dole to jednak nie to samo co u góry - wilgoć się skrapla i efekty są potem nieciekawe.

No i do tego dodać jeszcze można te sławne zderzaki z kieszeniami na brud pod chromem - przecież każde dziecko zauważy, że to miejsce aż się prosi o fabryczne pełne nadkola. Gdyby je zastosowali to dziś nikt nie szukałby chromowanych elementów zderzaka bo praktycznie w każdym byłyby one nadal w dobrym stanie.
No ale w fabryce tego niestety nie zauważyli no i chcąc utrzymać chromy (i nie tylko) w dobrym stanie, to moim zdaniem przynajmniej raz do roku (zależy jak i gdzie się auta używa, wiadomo...) należy zdemontować zderzaki, listwy progowe i przynajmniej też te krótkie listwy z błotników i wszystko dokładnie wymyć od spodu i zakonserwować co trzeba.

Moim zdaniem dobrze zrobiłeś, że zamontowałeś plastikowe nadkola, co prawda jak się przyjrzy dokładnie to je widać, ale ja jednak uważam (jako chyba jeden z niewielu na tym Forum, jeśli nie jedyny 8) ), że korzyści wynikające z ich obecności warte są tego niewielkiego "skundlenia", zwłaszcza w aucie które jest jeżdżone na co dzień.

Można doczepić się też do przegrody w komorze silnika którą tak skonstruowali, że nie dość, że maksymalnie utrudnia np. zabawy przy stabilizatorze, to jeszcze na dodatek jest tez kolejnym magazynem liści, śmieci i brudu, w dodatku upierdliwym w czyszczeniu...

No i jeszcze ponownie zahaczając o plastik, to nie sposób pominąć tego, że niestety wnętrze często jest ładne tylko do pierwszego większego demontażu - tunel środkowy z biegiem czasu "kurczy" się pod wpływem słońca wypychając "drewienko" wokół lewarka, którego przednie mocowania są klejone i odpadają a potem rusza się już wszystko, bo ten element, gdzie u Ciebie są włączniki od grzania foteli siedzi tylko na wcisk między tym drewnem a popielniczką.
No i te przyklejane przyciski od podnoszenia szyb - to właśnie nazywam "koncertowym" skopaniem - mojego starego auto miało 120 tysięcy przebiegu jak je kupił i przyciski lewych szyb były już odklejone, a nie były często używane, bo symbole na nich nie mają żadnych śladów wytarcia - no weź, to jednak miał być kiedyś S-klasa :x

Ogólnie jakość elementów plastikowych we wnętrzu pozostawia trochę do życzenia - wypaczają się przody i tyły podsufitki, "rozłazi się" fornir na "kantach", a osłony nad kolanami po kilku demontażach powodują napady szału przy próbie poprawnego dopasowania - co zresztą w Twoim niestety też widać.

Jest jeszcze trochę różnych detali które denerwują jednych mniej a innych bardziej, (ja np. nie mogę zrozumieć po jaką cholerę sterowanie el. szyberdachem jest w podsufitce - przecież po to jest elektryczny, żeby nie trzeba było zadzierać ręki do góry, zwłaszcza, ze nawet 116 miała na konsoli i to był szpan - naciskasz przycisk u dołu, a nad głową robi się widno ;) ), długo by o tym pisać, ale to już są generalnie rzeczy na które można przymknąć oko.


Nie powiem, 126 to dobry samochód, to wciąż Mercedes w porównaniu z reszta aut nie tylko z jego klasy i epoki ale i nowszych, również (a może zwłaszcza...) w porównaniu z tym co MB robi po '95 roku, ale jednak jeśli chodzi o trwałość i jakość to w zestawieniu choćby z nieśmiertelnym 123 wypada moim zdaniem jednak dużo słabiej...

I jeszcze jedno P.S. - chyba trochę nisko 'wisi' u Ciebie wydech - może wieszaki są za miękkie, albo któryś z nich spadł, bo jednak końcówka powinna być trochę bardziej schowana w zderzaku...

_________________
Samochody się psują. Nasze rzadziej niż inne.
'87 300TDT & '88 300TDT & '90 300TDT


Na górę
Post: pt paź 21, 2011 8:02 pm 
Offline
wiarus senior

Rejestracja: wt gru 04, 2007 4:52 pm
Posty: 1454
Lokalizacja: ok.Cieszyna/Słupsk
Ja nie do końca się z tym zgodze. Większość aut w stosunku do mercedesa ma słabsze blachy, ale mercedesowi daleko do audi, mówie tu ogólnie o marce. Natomiast jeżeli chodzi o model 123, też w wielu miejscach gnije, podobnie jak W126, dopiero W124 jest troche poprawione, ale też nie ma miodu. Co do plastikowych nadkoli to też nie najlepszy pomysł. Np. 124 ma zamontowane takie cześciowe nadkola plastikowe z przodu, po latach po demontazu obsypuje sie stamtąd kilogramy błota. Gołą blache zawsze mozna opłukać karcherem raz na tydzień. Co do plastików, mercedes stosuje niby wysokiej jakosci materiały, ale jak już sie je rozbiera i składa to nie to samo.

_________________
W124 200D - Śnieżyna
W124 300D - Menczysław (ex)
W123 240D - Kruszynka (ex)
Skoda Favorit 135L+LPG (ex) - pierwsza dziewczyna-przeinwestowana, dobrze, że z nią nie wpadłem


Na górę
Post: pt paź 21, 2011 10:47 pm 
Offline
postmajtek

Rejestracja: sob kwie 16, 2011 2:31 pm
Posty: 16
KarolS1988 pisze:
nic praktycznie się nie psuło

Niestety moim zdaniem mechanika to nie wszystko. Korozja w takich autach jest w różnych ukrytych miejscach, bo to są auta 25 letnie, a ją trudno się naprawia - np. miejsca odpływu wody na podłużnicach z przodu, o ile nie robi się całkowitej renowacji za kolejne 20 tys.

Dla przykłądu ciekawy link z restauracji W126 z pierwszej serii:
http://www.peachparts.com/shopforum/body-repair-restoration/288453-300sd-rust-restoration-project.html


Na górę
Post: ndz paź 23, 2011 3:41 pm 
Offline
wiarus senior

Rejestracja: wt gru 04, 2007 4:52 pm
Posty: 1454
Lokalizacja: ok.Cieszyna/Słupsk
Fatalnie wstawione łaty, chyba sam bym lepiej pospawał.

_________________
W124 200D - Śnieżyna
W124 300D - Menczysław (ex)
W123 240D - Kruszynka (ex)
Skoda Favorit 135L+LPG (ex) - pierwsza dziewczyna-przeinwestowana, dobrze, że z nią nie wpadłem


Na górę
Post: ndz paź 23, 2011 5:12 pm 
Offline
postmajtek

Rejestracja: wt paź 04, 2011 8:45 pm
Posty: 40
Numer GG: 3829726
Lokalizacja: Będzin
Zwioza go do PL i pójdzie jako stan bdb po świezej konserwacji podwozia i nowym lakierem.


Na górę
Post: ndz paź 23, 2011 5:34 pm 
Offline
postmajtek
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt sty 11, 2008 12:03 pm
Posty: 22
Lokalizacja: Kraków
marpie masz wspaniałą gwiazdę a w połączeniu z W107 to niezły początek kolekcji, najważniejsze jest to że udało Ci się znależć auto które sobie wymarzyłeś, od pierwszego właściciela, z dokumentacją to dodaje mu dodatkowego smaczku i wartości na przyszłość. Gratuluję też szczerego opisu całego przedsięwzięcia.

_________________
S 124 E250 TD - 1993 r


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 21 ]  Przejdź na stronę 1 2 Następna

Strefa czasowa UTC+02:00


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Limited
Polski pakiet językowy dostarcza phpBB.pl