Postanowiłem zlitować się nad beczką i trochę poprawić jej stan wizualny.
4 lata temu, gdy ją złożyłem pomalowałem ją na jakiś ciemny grafit metalik.
Dziś dorosłem już do decyzji powrotu do oryginalnego lakieru.
Ponieważ auto musi jeździć robię to na raty, przygotowując
część po części. Na pierwszy ogień poszły dwa elementy maska i lewy błotnik.
Wyglądało to tak:
Jak widać kompletna katastrofa.
Błotnik to jakaś używka za 100 PLN kupiona 5 lat temu i zabezpieczona średnio lub raczej wogóle (minia i podkład). Posypał się jak widać, wstyd jeździć.
Zabrałem się za demontaż:
Musiałem ciąć błotnik, inaczej nie mogłem odkręcić niektórych śrub.
Z tego wyciętego błotnika musiałem dorobić małą reperaturkę ponieważ błotnik dawcy też nie był w stanie idealnym
Dawca, to oryginalny błotnik Mercedesa, zdjęty z innego W123.
Po całej zabawie i zmontowaniu wszystkiego założyłem pełne nadkola (takoż oryginał):
Reperaturka:
Zarówno błotnik jak i reperaturka wyczyszczone, w miejscach rdzy, do gołej blachy (szlifierką kątową) i zabezpieczone brunoxem.
Potem nastąpiły przymiarki:
No i malowanie. Najpierw prime washem czy czymś takim:
Potem podkłądem epoksydowym (novola):
Widać na zdjęciach niezbyt fachowe spawanie, ale coż zrobić, nie jestem fachowcem
Po założeniu na samochód nastąpił etap końcowy nakładanie koloru.
Jest to kolor o kodzie 623, czyli dobrze znana taksóweczka
A tak wygląda moja luba w całej (wielokolorowej) okazałości:
Z efektu jestem bardzo zadowolony, Gdy zobaczyłem jak wygląda ten lakier na blasze, to się w nim zakochałem, to jest naprawdę piękny kolor. Całość prac odbyła się małym nakładem środków. Poszło 0,4 litra lakieru, około 1 litra podkładu (bo novol się skończył i kupiłem jakiś inny i nie umiałem nim malować). Dużo papieru ściernego, prądu i mojej pracy.
Jak przygotuję resztę blach dawcy, to umieszczę kolejne fotki, ale będzie to prawdopodobnie dopiero za parę miesięcy.