Borys pisze:
Wymiana termostatu naprawiala chlodzenie praktycznie w kazdym przypadku...
Podpisuję się pod tym obiema rękami! ja też miałem podobny problem w swoim wozie. Wskazówka dochodziła do 60 stopni i koniec.
ROBHEN pisze:
Nasz asystent rozpędza samochód do szybkości jaką normalnie w tych warunkach jeżdzimy i wtedy my opuszczamy szybę i wystawiamy twarz na zewnątrz. Po kilku sekundach przekonamy się że wiatr który uderza nam w twarz jest lodowaty i nie do wytrzymania następnie zasłaniamy twarz kartonem i okazuje się że jest już cieplej i można nawet tak jadąc wytrzymać. Ta sama zasada dotyczy silnika. Lodowaty wiatr przechodzi przez "żeberka" chłodnicy i uderza w blok silnika co często potęngowane jest wentylatorem. A energia uzyskana w czasie spalania mieszanki nie jest w stanie ogrzać powierzchni silnika jeśli w każdej sekundzie omiatają go metry sześcienne tak lodowatego powietrza.
Z całym szacunkiem ROBHEN - mechanicy też mi takie teorie objaśniali - podkreślając fakt, że wentylator kręci się cały czas i dmucha powietrzem o temperaturze -15 stopni na blok silnika. Mi jednak nie dawało to spokoju. Kombinowałem 2 lata szukając przyczyny, aż pewnego dnia kupiłem termostat, wymieniłem i teraz wskazówka wzbija się ponad 80 stopni a z nawiewów dmucha gorące powietrze nawet dziś gdy temperatura rano oscylowała wokół -17 stopni.
Reasumując: ja bym zaczął od wymiany termostatu a tektury użyłbym jako podpałki w kominku.