and6412 pisze:
A pracownik nie moze odpowiadac za towar bo nie jest holernym osilkiem w stroju komandosa i ciezko od niego oczekiwac ze bedzie walczyl ze zlodziejem jak o swoje. W razie napadu pracownicy grzecznie oddaja kase a potem wzywaja ochrone taka jest normalna raktyka, zaden nawet najmniej etyczny pracodawca nie przedklada zdrowia ludzi ponad gotowke z kasy (chocby dlatego ze potem oni sadzili by jego o nie zapewnienie bezpieczenstwa w pracy)
Chyba się lekko zagalopowałeś.
Kto pisał o tym,że w czasie napadu mają walczyć jak o swoje.
Pracownik w wypadku napadu,ma oddać wszystko czego chce bandzior
i po całej akcji wezwac policję\ochronę.Nikt nie pisze o napadzie!
Co innego napad,gdzie na pierwszym miejscu jest życie czy zdrowie,a co innego braki w towarze.
Oczywiście pracwonik może się tłumaczyć,że miał chwilowo młyn i nie zauważył kradzieży paliwa,batonika czy gazety,ale był w tym momencie za to odpowiedzialny i zapłacić musi.
Na stacji na której pracuje,kiedyś jeden typ nie zapłacił 20zł i odjechał.
Pracownik wsiadł w auto dogonił go ,zatrzymał i odebrał kasę.
To akurat przypadek w którym udało się odzyskac pieniądze.
W przypadku stacji ,gdzie nie ma kamer i żadnej ochrony to taki pracownik powie szefowi oczywiście jak było.
A czy on uwierzy czy nie to już jego sprawa.
Co do kradzieży paliwa na stacjach monitorowanych.
Kiedy sa dowody na tasmie ,czyli numer rejestracyjny czy gęba złodzieja ,to sprawa trafia na policję.
Wtedy na koniec dniówki i tak pracownik płaci ,a w przypadku odzyskania pieniędzy od złodzieja strate ma wyrównaną.
Chyba to normalne ,że płaci ten który jest za towar odpowiedzialny,a nie właściciel.
Co do okoliczności to już zalezy od właściciela sklepu czy stacji.
Nie mówię o napadach bo to co innego,
ale jeśli ktoś zatankował i uciekł a na stacji było kilku klientów i duży ruch ,oczywiście pracownik nie mógł zamknąc i gonić złodziej.
Mozemy o okolicznościach pisac sporo.
Dużo zalezy od szefa,ale zasadą jest ,że brak = manko,mano=obciązenie odpowiedzialnych,w tym przypadku pracowników.