Slawek pisze:
Oczywiscie mesia caly czs szukam, a raczej sie rozgladam. W moich warunkach jednak toyota chyba bedzie lepszym rozwiazaniem. Mechanicy tu sa potwornie drodzy a i nie ma gdzie "podskoczyc" czy dowiedziec sie jak zrobic to czy tamto, nie ma tez gdzie pogrzebac bo angole zaraz krzycza ze ochronie srodowiska i takie tam

serwis wszystko robi. Oni nie potrafia akumulatora wymienic a juz nie mowie jak by mial czesc instalacji elektrycznej naprawic jak tu juz ktos wspominal

Pozdro:
TBB
Wiesz... sam jeździłem przez pół roku Corollą 7-letnią (model E-11 z okrągłymi światełkami, złożona w Japonii). Przy przebiegu 150 000 km to auto to był praktycznie wrak

. Oprócz zawieszenia (cholernie drogie części), zużyło się sprzęgło (koszt w porównaniu z mercedesem 100% drożej), łożysko w skrzyni biegów (... co to wogóle jest zużyte łożysko w skrzyni biegów przy takim przebiegu), auto wymagało regulacji silnika (co to wogóle ma być?? jakieś regulacje silnika? jakieś płytki które się wymienia?). Wymieniłem łożyska w przednich kołach (koszt 1 sztuki to 400 zł + wymiana, dla porównania w autach VW łożysko można kupić za 40 zł - czyli w Toyocie 1000% drożej w porównaniu z częściami do aut europejskich)... same świece do Toyoty były 150% droższe niż do VW. Za chwilę był do roboty w Toyocie katalizator itd itd ... po pół roku i wydaniu 6000 zł na obsługę warsztatową tego samochodu (co miesiąc 1000 zł) dałem za wygraną i sprzedałem złoma. Przesiadłem się na pożyczone auto.
Nie chcę nikogo zniechęcać - ale mam takie zdanie, że Toyotę kupuje się albo nową, albo wcale. To są jednorazowe auta, które co prawda się nie psują, ale dość mocno się zużywają, a ceny części są katastrofalnie wysokie. Mercedes - nawet 12 - letni będzie o wiele tańszy w utrzymaniu niż 7 letnia Toyota.
A jak wszedłem na forum Toyoty z zapytaniem co jest nie tak z tym autem (bo 5 lat starsze Toledo działa i się nie psuje, a jak już coś się zepsuje to u mechanika zostawię 30-50 zł, a w Toyocie na dzień dobry 300-500) - to zostałem potraktowany jakbym co najmniej był jakimś wywrotowcem. Większość mówiła - przecież to normalne, że w aucie sie po jakimś czasie wymienia sprzęgło, katalizator, reguluje silnik (tyle, że w np Mercedesie te częsci wymienia się albo rzadziej, albo kosztują one dosłownie ułamek ceny części do toyoty). Wydźwięk był taki, że uznano iż naruszyłem świętość godności Toyoty i jak chcę to mogę przesiąść się na jakiś "niemiecki szajs". Tak też postąpiłem i przesiadłem się na 5 lat starsze Toledo. Przyszło mi wymienić po 2 latach amortyzatory z tyłu, przodu, 4 łożyska, kompletny rozrząd, uszczelkę pod klawiaturą, paski od wspomagania, olej + filtry i coś tam jeszcze - zapłaciłem za to wszystko 1100 zł, w Toyocie kosztowałoby mnie to 4500-5000 zł (oczywiście licząc po kosztach zamienników! za same amortyzatory tylne do toyoty zapłaciłem 700 zł z wymianą, w Toledo kosztowało mnie to 2x80 zł + 2x60 wymiana, wymiana rozrządu na zamiennikach kosztowała mnie w Toyocie 800 zł, w Toledo 200). Jak się zdążyłem zorientować, to ceny części do Mercedesa W124 znacząco nie odbiegają od cen części zamiennych do aut VAG (a więc i tego Toledo co aktualnie nim brykam) - natomiast jest wyraźna przepaść w cenach w124 w porównaniu do cen części zamiennych do Toyoty.
Ja się skutecznie wyleczyłem z używanych Japończyków - nowe ... być może, a jak używane to tylko niemieckie (a najlepiej w124 - i takiego też będę zaczynał szukać)