ostatnio zbyt często chwaliłem swoją beczunie za bezawaryjność i chyba wykrakałem ,
nie mniej od 2 lat użytkowania mam pierwszy poważniejszy problem z tym autem .
o co chodzi ... a więc tak , może od poczatku .
Kupiłem ją z uszkodzonym mostem czytaj po prostu sobie wył ale nic poza tym się nie działo -
zero jakich kolwiek wibracji czy stuków itp rzeczy .
Jeżdziłem tak chyba pół roku rozgladając się za nowym mostem .
Znalazłem , kupiłem , wstawiłem i jak ręką odjął , całkowita cisza i jak ja się cieszyłem .
Problemy zaczęły się jakieś trzy tygodnie temu .
Zauważyłem lekkie wibracje tylnej części auta przy ruszaniu na 1 biegu ale żadnego wycia .
Z początku zbagatelizowałem to i mówie sobie że przy okzaji to sprawdzę gdyż tragedi nie było .
No i któregoś dnia , jakiś tydzień temu - te wibracje bardzo mocno się nasiliły ,
było dosłownie z km na km coraz gorzej przy czym owe wibracje były odczuwalne już na kazdym biegu .
Wrażenie takie jakby przeskakiwał łańcuch na zjechanej zębatce -
cała buda się trzęsła jakby miała się za chwile rozpaść ... koszmar .
Zawiozłem do warsztatu - diagnoza ... zmielony/uszkodzony most .
Ok mówie wyjmujemy i szukam nastepnego .
Auto unieruchomione kilka dni a ja niestety nie mogłem na szybkiego znaleść mostu ,
więc kazałem włożyć ten który był na początku bo potrzebowałem auto .
Dzis odebrałem no i lipa , wibruje i wali dalej i jeszcze doszło wycie tego starego mostu
No i teraz pytanko czy taki opis usterki jest komuś znany ?
dodam , że przy sprawdzaniu mechanik również zwrócił uwagę na podpore wału (którą z poczatku podejrzewałem)
i stwierdził że jest ok .
EDIT
te wibracje występują tylko przy przyśpieszaniu czyli obciążeniu ,
jezeli zdejmę nogę z gazu bądż wysprzęglę to jest cisza