michal_5000 pisze:
Panowie, mam pytanko - po jak długim czasie od wykroczenia przychodziły Wam "pocztówki" z fotoradarów? Ja słyszałem że 2-3 tyg., minęło 6 więc byłem spokojny - a tu wczoraj niespodzianka...

(nb. limit 30, jechałem 51

)
No i teraz jestem trochę wydygany, bo to był początek wyjazdu na wakacje, podczas którego zrobiłem 600+300+300+600 km... Dwa jeszcze wytrzymam, przy trzecim tracę prawo jazdy.
Przepisy mówią, że obsługujący fotoradar (straż miejska, policja, cokolwiek) mają 4 tygodnie albo 30 dni na ustalenie sprawcy. Jeśli dostałeś "pocztówkę" po 6 tygodniach, to właściwie możesz ją sobie oprawić w ramkę i się tym nie przejmować.
Niestety dowiedziałem się o tym dużo za późno po tym, jak sam miałem takie przygody: jechałem nie swoim samochodem, do ojca na któreego auto było zarejestrowane, fotka przyszła po chyba właśnie 6 tygodniach. Niestety nie wiedzieliśmy wtedy, że przepis mówi wyraźnie, że na ustalenie kierującego jest 30 dni i moje dane zostały wysłane listem zwrotnym
I bynaj mniej nie chcę tutaj wymigiwać się od odpowiedzialności, bo rzekomo faktycznie przekroczyłem prędkość, choć sprawa jest dyskusyjna: przekroczenie o 6kmh w terenie zabudowanym: jak dla mnie podpada to pod błąd odczytu licznika, przekłamanie z wielkości opon itd... Ja wiem, że według licznika jechałem prawidłowo....ale nie ma to tu znaczenia.
Możesz zwrócić również uwagę na jeszcze jeden fakt: u mnie na zdjęciu tablica rejestracyjna była edytowana i przenoszona w inne miejsce zdjęcia, bo z powodu flesza była nieczytelna. Ale przecież zdjęcie, które jest edytowane, czyli tak naprawdę jest fotomozntażem, raczej nie może być użyte jako dowód w jakiejkolwiek sprawie. Niestety nie pociągnąłem wtedy bardziej tej sprawy, choć w rozmowie z komendantem straży miejskiej, która wystawiła mi mandat, przyznał się on że nie do końca wszystko jest legalne w tej sprawie (m.in okres 30 dni na znalezienie sprawcy i użycie zbyt mocnego flesza, co spowodowało zagrożenie na drodze).