(me: how) pisze:
gdyby Twoja Corsa byla igla, to może sprawa bylaby bardzo prosta, ale piszesz o korozji, więc dla mnie już nie jest
Tu ma samą blachę do zrobienia, a w przypadku Corsy to raczej zawrotnych kosztów z tym nie będzie.
A 123 za 2000 nie dość, że będzie zgnita, to jeszcze oprócz blachy będzie do zrobienia zawieszenie, pewnie coś z hamulców, coś z szeroko rozumianego przeniesienia napędu, płyny i inne duperele paskopodobne.
O zasyfiałym, klejącym i podartym wnętrzu nie mówię.
Dobrze, jak do tej listy nie dojdzie silnik, choć bardzo prawdopodobne, że przyjdzie zrobić choćby końcówki wtrysków/świece i kable itp.
(me: how) pisze:
2.000 to rzeczywiście niedużo, ale naprawdę znam ludzi, którzy za takie lub niewiele większe pieniądze wbili się w W123 i nie narzekają.
I nadal będzie to coś, w co przyjdzie wpakować bliżej nie dającą się określić sumę bez gwarancji uzyskania zadowalających wyników.
No i z dojściem do takiej sytuacji:
UhU pisze:
W Corsie wiem mniej więcej co jest, (...) nie boję się że nie odpali czy że mnie nie dowiezie...
będzie sporo ciężej. A np dla mnie to, czy auto mnie dowiezie tam gdzie sobie założyłem i jeszcze wróci bez iluś tam dni wcześniej spędzonych w garażu na przygotowaniach do drogi i bez remontów kapitalnych na poboczu, jest dużo bardziej istotne niż świecący się nowym chromem zderzak czy atrapa.
No ludzie!! w jakim stanie może być auto kupione za 2 tys, gdzie koła, akumulator, pełny bak i kilka pierdółek tą kwotę przewyższają?
Dodano po 3 minutach.: A właśnie - ten argument (jakże istotny) :
(me: how) pisze:
pewnie po kieszeni dostalbyś na dzień dobry przy pierwszym tankowaniu i przy oplacie OC.
bardzo słusznie przywołałeś
