Podepnę się, pisałem o tym w innym poście ale nie szkodzi, widzę, że tutaj ten temat rokwita.
Więc:
WeebShut pisze:
Tutaj mam pytanie, w mojej 124 jest zamontowany jakiś alarm, chyba Mercedesowski bo dioda jest tak ładnie wkomponowana w deskę rozdzielczą, zaraz koło świateł awaryjnych. Włącza się po zaryglowaniu drzwi. Jeżeli ktoś próbuje się włamać on się uaktywnia i po otworzeniu drzwi zaczyna wyć. Jedynym sposobem na wyłączenie go jest przekręcenie kluczyka w drzwiach ( u mnie działa tylko na drzwi pasażera ).
I tu pojawiło się dziś moje pytanie. Po 2 godzinach i rozebraniu połowy wnętrza samochodu znalazłem puszkę za to odpowiezdialną i specjalnym kluczykiem ( mniejszym, był w komplecie ), próbowałem to zdezaktywować, ale sie nie dało. Co gorsza, alarm ten odcina całkowicie układ zapłonowy, i przekręcenie kluczyka powoduje tylko włączenie syreny alarmowej i zpalenie kontrolek.
Czy tak właśnie on działa, czy nie ma możliwości wyłączenia go inaczej aniżeli najpierw zdezaktywowanie kluczykiem w drzwiach a dopiero później całkowite wyłączenie ? Cholera jaka jest jego zasada działania bo dziś myślałem, że mnie trafi. Nie mogłem go odpalić bo wszystkie wkładki w klamkach rozpieprzone, nie mogłem go zdezaktywować na tej puszcze. Podczas holowania tez wył, bo każde naciśnięcie hamulca powodowało włączenie syreny
Za dużo tej elektroniki w tym samochodzie
Jednak u mnie tą puszkę znalazłem nad nogami kierowcy, zaraz koło kolumny kierownicy, chyba ta puszkę, tak twierdził poprzedni właściciel. Nigdy się tego nie tykał bo samochód zawsze stał w garazu.
Czy mozliwe jest przez ten alarm odcięcie zapłonu ? W momencie kiedy on wył nie chciał odpalać
![[szalone]](./images/smilies/szalone.gif)
.