Oj chlopcy, i czym sie tak podniecacie? Przeciez widac, ze auto jest swiezo po "remoncie". Juz nawet na zdjeciach mozna zauwazyc, ze jest na nim masa kitu. O tym, co by wyszlo podczas ogledzin w naturze nie chce nawet myslec. Do tego te listwy poprzykrecane blachowkretami, gustowne glosniki a pod nimi dziury w tapicerce jak Berlin, ze o rzezbionym znaczku nie wspomne (tez za pierwszym razem nie zauwazylem). W dodatku mowa jest o lakierze, ktory "sprawia wrazenie" oryginalnego bo jakby sprzedawca napisal, ze faktycznie jest oryginalny to niezadowolony klient puscilby cwaniaka z torbami. A tak frajer kupuje auto "as is" i jak porowna opis ze stanem faktycznym to sie okaze, ze nie ma do czego sie przyczepic. Tylko, ze wtedy bedzie za pozno. Jest dokladnie tak jak pisal MATHIEW a ten co go kupil za 5 patoli bedzie mial za pol roku niezly ubaw. Ale z eBayem tak juz jest: wystarczy zrobic pare duzych fotek i zaraz znajdzie sie paru napalonych oszolomow. Dla porowniania samochod w podobnym stanie ale z gorszymi zdjeciami i bardziej lakonicznym opisem i cena juz 6,5 raza mniejsza:
http://cgi.ebay.com/ebaymotors/ws/eBayISAPI.dll?ViewItem&rd=1,1&item=4595094238&sspagename=STRK%3AMEWA%3AIT
A moze to dlatego, ze nie z Poludniowej Kaliforni?...

Dobrze jest jednak kierowac sie rozsadkiem a nie emocjami. Wiem, ze to nie jest proste ale ja po wpadce z Coupe z Allgäu bardzo uwazam.
P.S.
W Stanach, w przeciwienstwie do Niemiec, piekne jest to, ze samochody nie na chodzie czy do remontu mozna kupic za $100 i mniej. Gdyby tylko nie te koszty transportu...
