Moim zdaniem wiele zależy od tego na jaki trafi się samochód. Myślę że auto typu moja 115 220D potrafi szybko przenieść kierowcę do fazy zwanej przez autora tego artykułu "dojrzali jak stare wino". Z dnia na dzień coraz mniej przeszkadza mi wolna jazda - zaczynam wręcz czerpać z niej przyjemność. Zauważyłem, że odkąd trzymam 90km/h na trasie nie spotkała mnie żadna niebezpieczna sytuacja, zawsze jest czas na zareagowanie, kontrole policji jakby przestają mnie dotyczyć - przecież jadę zgodnie z przepisami

. Podróż niewątpliwie trwa dłużej, ale czy godzina więcej spędzona w swoim wypieszczonym aucie nie jest przyjemnością ? Co zabawne przed kupnem 115 rozbawiło by mnie to że ktoś może się tłuc po trasie 90km/h - zawsze należałem do grupy ludzi, którym zawsze uda się zrobić trasę 5 minut szybciej. W momencie jak 115 trafiła do mnie ( w sumie przez przypadek ) strasznie mi podpasowała jazda spacerowa. Wiadomo - czasem pomarudzę, ostatnio nawet był pomysł zamiany na coś szybszego (jest to mój jedyny środek transportu, a człowiek niestety czasem musi się gdzieś śpieszyć...) , ale jest w tym autku coś magicznego, co sprawia, że osiągi schodzą na dalszy plan i po prostu nie ma się sumienia go oddać. W przypadku starego mercedesowskiego diesla dochodzi jeszcze niezawodność - to fajne uczucie gdy po przejechaniu długiej trasy zajeżdżam do domu, a 115 dalej równiótko klekocze, niejako zachęcając "pojedźmy gdzieś jeszcze"

Należę do osób, którym samochody się szybko nudzą, ale tu jest dokładnie na odwrót - czym dłużej "Czołg" jest u mnie, tym bardziej go lubię i czuję, że coraz trudniej było by mi go sprzedać. Także jak bym następnym razem wpadł na genialny pomysł zamiany mojej ukochanej na 'coś szybszego' proszę o takiego samego kopa w tyłek jakiego dostałem tym razem
... ale się rozgadałem
Podsumowując polecam 115 w dieslu jako autko wychowawcze
