No niestety, byłem dziś na pogrzebie mojego dziekana, profesora, mistrza.
Jak część z Was pewnie wie Tadeusz Rychter nie żyje. Autor niezliczonej ilości publikacji z dziedziny motoryzacji i lotnictwa, jeden z nielicznych profesorów mogących się poszczycić tytułami Mistrza Polski ( Profesor był zawodnikiem w kartingu), tytułami wicemistrza Europy. Człowiek niezwykłej klasy. Człowiek, któremu wiele z żoną zawdzięczam, który swoją radą i opieką pozwolił nam osiągnąć większość sukcesów w dziedzinie techniki. Nigdy się nie wywyższał, zawsze pomógł, i jako dziekan i jako człowiek. Dzisiaj spoczął w rodzinnej mogile, obok ojca Witolda, na Starych Powązkach w Warszawie. Mój świat się po raz kolejny zmienił... Cześć jego pamięci.
Dla tych, którym nie dane było usłyszeć o nim za życia, lub tych którzy znają tylko książki jego ojca, znalazłem krótki artykulik na sieci:
http://www.pw.edu.pl/miesiecz/1998/01/bipw002.html
Jan Amborski