Już od południa się powoli chmurzyło, zapowiadała się powtórka z wczorajszej silnej burzy. O 17,25 ruszam do Warszawy. Burza, można powiedzieć, że właśnie się zaczęła ale nie nabrała jeszcze pełnego rozmachu. Widząc że w stronę Warszawy widać piękne niebo, myślę sobie, że zdążę uciec. Ruszam w stronę Pęcic, a potem przez Reguły i szybko do Alej Jerozolimskich do Warszawy. Co prawda co mniejsze gałęzie już latają w powietrzu, ale sądzę, że zdążę. Niestety na drodze do Reguł korek, drzewo leży w poprzek drogi. Wale to, trudno zawracam. Ujechałem 100 metrów drzewo leży w poprzek drogi, a minutę temu tędy jechałem!!! Tym czasem burza się nieźle zorszalała, postanawiam uciekać do Pęcic... gdziekolwiek się schować, gdzie nie ma drzew przy drodze. Poza tym to już jedyna droga jaka może być jeszcze przejezdna. Przede mną kilku kierowców, w Pęcicach drzewo leży na drodze ale po chodniku przejeżdzamy. Kilku kierowców chowa się obok Tira stojącego na drodze licząc że w razie upadku drzewa ciężarówka ich ochroni. Chowam auto na parkingu przed sklepem, a sam chowam się w sklepie. Prądu na szczęście nie ma. Na szczęście bo nad nami i NN i wysokie a w pobliżu transformator. Wkrótce parking zapełnia się autami. Wszyscy stoją. Wichura zrywa folię chroniącą na czas remontu dach pobliskiego kościoła. Środek na pewno mokry – a szkoda bo to cenny zabytek. Po pół godzinie burza i wichura mija, pada już tylko deszcz. Postanawiam ruszać zwłaszcza, że auta stojące na drodze jakby ruszyły. Ruszam w stronę Pęcic Małych licząc że tamtędy dotrę do Pruszkowa. Niestety nie jest tak wesoło. Co 100 m drzewo na drodze. Jeśli drzewo jest mniejsze lub tylko leży konar to ktoś to zaraz odsuwa, ludzie się jednoczą. Pomiędzy podłużnice a drążek kierowniczy wgramolił mi się kołek średnicy z 5 cm, musze się zatrzymać wleźć w kałuże. Na szczęście jednym ruchem go wydobyłem. Szyby parują mimo włączonego ogrzewania tylnej szyby, uchylonych okien i dmuchawy pracującej na maxa. Droga do domu trwa 30 minut. Na piechotę bym to szybciej łykął.
Dziś zobaczyłem jaka może być siła pozornie niegroźnego żywiołu. Ot zwykła burza ktoś pomyśli, ale serce mi do gardła nie raz wskoczyło. A niebezpieczeństwo czyhało na każdym kroku.
Na koniec kilka fotek z drogi powrotnej przez Pęcice Małe. Kocur się ucieszy bo to jego okolica
Pozdrawiam i naprawdę uważajcie.
