_me: how_ pisze:
Panie Junak, podaj Pan coś więcej
To znaczy tego. To jest tak:
1. Mając odpowiednio chude i gibkie ręce można się ucieszać, bo nie trza odkręcać kolektora dolotowego. W przeciwnym wypadku szukać gibkiego pomagiera lub odkręcić kolektor.
2. Wypiąć czteropinową wtyczkę, następnie trza powyczepiać przewody paliwowe z pierdolnika, nie łamiąc zatrzasków, ale to już chyba jasne. Jak nie pomyślimy o szmatach, to garaż zalany "napędziochą" (czy na czym tam aktualnie jeździcie)
3. Czarny pierdolnik zwany gaszakiem odśrubia się od pumpy poprzez wykręcenie dwóch torksów (choć mogą to być i imbusy). Nie są specjalnie mocno dokręcone, ale mają jakieś dziwnie płytkie gniazda - trza uważać!
4. Wyrywamy dziada na falbanek, na króćcu z tylnej strony mamy sławetny oring nr 14 (2,5x12). Dokładnie czyścimy, uważając, żeby jakieś kamyki i inny syf nie wpadł do kanałów paliwowych.
5. Patrząc od strony wtyczki widzimy na "końcach" pierdolnika po dwa otworki "z metalem w środku". To są bolce, które należy wybić za pomocą czegóś twardego i małego młoteczka, tak jak to się wybijało w W123 sworznie klocków hamulcowych. Małą tulejkę mosiężną, przez którą przechodził jeden z torksów mocujących pierdolnik wybijamy. Powinna wyjść lekko.
6. Po wybiciu sworzni nadchodzi najmniej przyjemna część pracy - trzeba wysunąć dekle, które onymi sworzniami byli zabezpieczone. Niestety nie bardzo jest za co złapać!
Ja zrobiłem to następująco: w dwa otworki dekielka wsunąłem końcówki szczypiec do pierścieni segera i pokręcając o kilka stopni w obie strony obruszałem dekle. NIE WOLNO KRĘCIĆ PEŁNYCH OBROTÓW bo... będzie widać po zdemontowaniu dekli
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
. Jeżeli mamy "chwytliwe" szczypce to obruszając dekiel, można próbować go wysunąć.
Ważne, żeby wyszedł jakiś 1mm - wtedy naszym pięknym oczom ukazują się podcięcia, w które wsuwamy śruborek podważamy równomiernie i CIACH. Dekielek na wierzchu.
7. Zdejmujemy stary oring (zwykle w przekroju kwadratowy), zakładamy nowy 25x3 i wpychamy dekiel w czarny pierdolnik, też za pomocą szczypiec segera i też lekko obracając i pamiętając, że mamy jeszcze do wbicia sworznie (warto więc dobrze celować

). Idzie mega ciężko! I tak powinno być.
8. Jak się udo - wbijamy sworznie, zakładamy sławetny oring nr 14 i czarny pierdolnik na pumpe.
9. Podpinamy wszysko cośmy poodpinali, dolewamy paliwa do filtra.
10. Grzejemy świece i kręcimy rozrusznikiem.
10. Kręcimy
10. Kręcimy
10. Kręcimy
11. Jeżeli nie przegrzaliśmy rozrusznika, odstawiamy kompletnie rozładowany akumulator na kilkanaście godzin pod prostownik.
Punkty 10 i 11 powtarzamy do skutku, dla każdego auta będzie to indywidualnie, w zależności od różnych rzeczy.
W KOŃCU MUSI ZAPALIĆ!
I nie być ojszczany.
P.S.
Bardzo chciałem zapodać jakieś zdjęcia, ale wszystkie, które zrobiłem podczas tej operacji wyszły siajowo, lampa błyskowa źle współgra z mokrymi od ropki rzeczami... Publicznie ich nie ujawnię, bo wstyd na hali. Na maila ostatecznie mogę parę podesłać.