Zaczęło pukać, stukać, świstać

, szarpać.... no i przy tej okazji zaczęła się moja jazda po serwisach.
Diagnozy były różne: łożysko oporowe, łożysko w szkrzyni biegów (mam 5-tke i przeraziły mnie koszty ewent. naprawy), półośki, i wreszcie jeden mówi, że tarcza sprzęgła jest do wymiany. Mówie jak to, nie przejechała nawet 20 tys km, a mech swoje. Umówiliśm się na za tydzień, ale w środku tygodnia traaaach i stoje w środku piekielnego stau-a i zajmuje jeden pas
![[totalszok]](./images/smilies/totalszok.gif)
.taki wstyd, MB na awaryjnych

.. Silnik chodzi, auto stoi, wachlowałem biegami przez 5 minut i nic. Myśle półośka poszła albo brrr poleciała skrzynka

. Poczekałem na hol
![[lulu]](./images/smilies/lulu.gif)
i wale do tego mecha co to się z nim umówiłem.
Okazało się, że poleciała tarcza, niby była cała, okładzinki 9mm (w sumie) a nie stroi. poszło coś w amortyzatorze (tarcza kręciła się na wale).
Diagnoza: polska tarcza, która można o kant tyłka potłuc...
Kupiłem nową tarcze (Sachs), zapłaciłem za robotkę wsiadam do babiny i....
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
DZIAŁA, chodzi leciutko, nic nie puka, nic nie stuka, cudownym sposobem "naprawiła" się skrzynia i półośki.
I w tym miejscu chwila zadumy... Zaoszczędziłem kiedyś 100 PLN na tarczy (kuiłem polską) i jestem przez to ciutke w plecy. Mam nauczkę.
Apeluje o rozwagę przy wyborze tarczy! (jak nowe to sachsa albu luka, a jak używka to najlepiej sprawdzić po sprężynach: niemieckie mają różne grubości spręzyn, a te polskie (czyt. również włoskie i tureckie) wszystkie jednakowe!!!)