W Nelson czas juz troche spowolnil. Zaczela sie praca i codzienne do niej dojazdy. Auto wzbudzilo wsrod wspolpracownikow spore zaciekawienie pod wzgledem wieku, stanu technicznego itd....nie dziwie sie bo podczas calego 10 tygodniowego pobytu w UK widzialem 3 moze 4 razy 123'ke, z czego na pewno 2 razy byly to C123. Firma w ktorej pracowalem zajmowala sie produkcja i dystrybucja wszelkiej masci i rodzaju napojow do sieci handlowych w Anglii. Codziennie kikadziesiat, czasami ponad 100 TIR'ow do zaladowania przez co nie brakowalo ciekawskich kierowcow

Z powodu iz bylem jedynym Polakiem pracujacym w czesci magazynowej/zaladunkowej (kilkoro Rodakow pracowalo na produkcji) latwo bylo sie domyslec czyje jest "Silver Merc" zaparkowane naprzeciwko bramy wyjazdowej....nie raz trafial sie sluchacz ktory nie mogl uwierzyc w niezawodnosc tych aut. Sprawa Beczki ucichla do czasu pierwszego zatankowania do pelna czystym OR

(po deojezdzie do Nelson zatankowalem d pelna ON bo balem sie ze moze ciezko odpalac). Moja zmiana konczyla prace o 22, po czym prawie biegiem kazdy Angol udawal sie do auta, gaz do dechy i do domu. Ja mialem to szczescie/nieszczescie ze parkowalem przed brama bo nie mailem karty wjazdowej na zakladowy parking. Postanowilem zrobic im "psikusa" i wystartowalem na czele kolumny aut

...nastepnego dnia zostalo mi miile przekazane ze mam jechac z tylu, wyjezdzac jako osttani bo...

...moje auto śmierdzi. okolo 15 ludzi jechalo za mna w chmurze zapachow frytek wymieszanych z plackami i innymi potrawami. Zgodzilem sie bez wachania bo nie lubie gazowac na zimnym silniku. Po tym zaczely sie pytania na czym ja jezdze, jak to mozliwe itd. Rozpowszechnilem troche idee jezdzenia na biopaliwie, jeden z kierowcow TIR'a nie chcial mi uwierzyc ze to dziala. Po kilku dniach przyjezdza swoim 40tonowym monstrum i mowi ze dziala...chwali sie ze zalal 5 galonow do baku i ciagnie....cieszyl sie jak male dziecko
![[zlosnikz]](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
W wolnych chwilach - w weekendy udawalismy sie z Pawlem na roznego rodzaju wojaze...na pierwsza runde poszlo jezioro, ktore znalazlem w zeszlym roku <wtedy bylismy nad nim VW T3 84'

> Zajechalismy nad to jezioro inna droga, i praktycznie przypadkowo...wczesniej natrafilismy na bardzo ciekawe drogi...na zdjeciach ponizej....kilka razy droge przecinal wiekszy strumien, i nie plynal pod mostkiem, czy w jakiejs rurze, tylko przeplywal prosto przez droge, droga w tym miejscu byla wybrukowana, za pierwszym razem balem sie czy nie wpadne w jakas dziure bo nic nie bylo widac. Niestety nie posiadam zdjec z przejazdu przez takie cudo inzynierii drogowej
Teraz kilka fotek z okolicy....Nelson miesci sie w Lancashire, okolo 60km na polnoc od Manchesteru, w pocietej gorkami i dolinami okolicy. Jest dokladnie w polowie drogi pomiedzy Londynem a Glasgow i Edynburgiem....co pozniej sklonilo nas do odwiedzenia tych szkockich miast
1. Po prawej z przodu bylo owe jezioro....
2. Hrabstwo East Lancashire
3. 200 metrow dalej byl wpomniany w poscie przejazd przez rzeczke...przepiekna okolica...
4. Jeziorko...z tym tez jest krotka historia...w 2006 roku zazywalem w niej kapieli ze znajomymi, w tym roku odkrylem na zaporze ktora byla na jednym z koncow jeziora znak informujaca o zakazie kapeli ze wzgledu...ujecia wody dla okolicznych mieszkancow
Widok z zapory
5. Gorki i doliny....
6. Przydrozny parking z ktorego strzelilismy pare fotek...Na drugim zdjeciu w oddali Nelson
7. Zakład w ktorym pracowalem....
Smak czarnej porzeczki.....koncentrat
Jedno z zadan mojej pracy - piking, czyli realizacja zamowien....na zdjeciu paleta o masie ok 1t sciagana z wysokosci 8,4 metra...fajnie wtedy masztem buja....
8. Zabudowa Nelson - praktycznie w calej Anglii taka sama
