Witam,
Wczoraj byłem w dzień w warsztacie samochodowym zmienić klocki i przetoczyć tarcze, gdyż były praktycznie nowe, tylko klocków nie było i przyrdzewiały.
(Samochód niedawno kupiłem i w miarę możliwości finansowych staram się zrobić wszystko, co potrzeba).
Od razu za jednym zamachem poprosiłem o poprawę ręcznego.
Rozebrali wszystko, okazała się zapieczona linka i brak szczęk w jednym kole.
Jednak okazało się, że nie ma akurat tych części, zamówili na poniedziałek.
Jutro kolejna wizyta.
Ale do czego zmierzam:
Skręcili wszystko tak jak było, z tym że zdjęli ten mechanizm, na którym do głównej linki doczepia się dwie idące do kół i bezpośredni połączyli z tą z jednego koła.
Czyli luzem została wisząca linka od drugiego koła.
Poprosiłem o zabezpieczenie jej obawiając się właśnie tego i powiedzieli, że wszystko jest ok.
Mogę śmiało do poniedziałku jeździć.
Od tygodnia byłem umówiony, że sobotnią noc spędzę ze znajomymi nad morzem. Pojechaliśmy do Darłówka, posiedzieliśmy trochę w jakiejś miłej knajpce.
O 1:00 w nocy wpadliśmy na pomysł, żeby zobaczyć, co słychać w Mielnie,
I się wybraliśmy. Odległość około 60km. Więc nie wariując spokojnie sobie pojechaliśmy.
UWAGA!!! Bardzo dużo zwierząt leśnych!!! _Ostrzeżenie dla wszystkich.
A przede wszystkim po drodze przebiegało w tą i z powrotem mnóstwo małych lisów. (chyba ich okres lęgowy - nie wiem).
Nie spiesząc się około godziny 2:00 z hakiem (jechaliśmy średnio 70km/h)
Jak coś nie pier......... !!!!!!!!!! Zblokowało tylne koła i samochód stanał w miejscu.
NO to ładnie pomyślałem. OD razu pomyślałem, że to pewnie ta linka i nie myliłem się. Zajrzałem pod spód, oczywiście o dalszej jeździe nie było mowy. Linka się kręciła w mocowanie wału z dyfrem i dyfra z półośami szarpiąc gumy i uniemożliwiając dalszą jazdę. Byłem załamany, bo wyglądało to nieciekawie i nie rokowało to pomyślnego zakończenia i wyciągnięcia jej.
Pomyślałem - laweta.
Dwie godziny leżałem pod samochodem aby tą linkę wyciągnąć, staliśmy w szczerym lesie. Samochodu nawet nie dało rady zepchnąć na pobocze. Nie będę się rozpisywać ile nerw i sił straciłem aby się z tym uporać. Ciemno jak w d... a do świecenia używałem tylko telefonu komórkowego.
I co chwilę tylko do przodu i do tyłu, powolutku do przodu i do tyłu, żeby ruszyć wałem lekko.
Ubrudziłem się jak świnia, spodnie, bluza wszystko w tych smarach itp. Łącznie z samochodem.
Było mi wstyd trochę przed znajomymi, ponieważ to oni sponsorowali wyjazd.
Udało się wyjąć, dwie godziny samochód stał na światłach i awaryjnych i akumulator trochę dostał w d...
Nie mogłem samochodu odpalić, musiałem wyłączyć wszystko i poczekać chwilę. Na szczęście pali na dotyk i gdy tylko rozrusznik miał trochę prądu aby zakręcić odpalił bez problemu.
Od tego momentu zaczęła się palić kontrolka zużycia klocków i hamulec nożny zaczął dziwnie nisko schodzić. Może szarpnęło przewodami hamulcowymi.
Jak ruszyliśmy z powrotem do domu, już było widno i bezpiecznie powoli dojechaliśmy. Z Mielna nici.
Jeśli chodzi o warsztat. to uważam go za naprawdę dobry, jednak tą linkę mocował jakiś praktykant, który dopiero się uczy.
Nie będe im robił brudów, ponieważ znam ich nie od dzisiaj i nawet nie kasują mnie za dużo.
Nauczyło mnie to niewiary w niedoświadczonych mechaników, oczywiście postaram się aby ta osoba poniosła odpowiednie tego konsekwencje.
Cieszę się, że nie stało się to przy większej prędkości.
Uważam, że praktykanci, to powinni tylko klucze fachowcom podawać.
To było na tyle, chciałem się podzielić moimi doświadczeniami z dzisiejszej nocy i ostrzec przed podobnymi sytuacjami.
Wszystkich serdecznie pozdrawiam i życzę miłej Niedzieli!!!
Parę fotek wyciągniętej linki.
