Witam wszystkich użytkowników MB.
Mam 190D od ponad roku i wszystko było do niedawna ok.
Pezed zimą wymieniłem świece na nowe i z zapalanie na mrozie nie mam najmniejszych problemów (nawet przy -18 zapala i cyka jak przczółeczka)
Ale za to jak chcę go wyłączyć przy niezbyt nagrzanym silniku (zanim dojdzie do pierwszej kreski na temperaturze) to już nie jest tak różowo
Wyłączam, wyciągam kluczyk a ona cyka sobie dalej jak gdyby nic. Tak mogę ją zostawić na 2-10 minut (w zależności od temp. silnika) i wyłącza sie sama.
Jak chcę ją zgasić to doszedłem do tego że otwieram maske i sciskam taki krótki gumowy przewód co to ma ze 5cm i z jednej strony wchodzi do czujnika (nie wiem jakiego) a z drugiej strony robi się szerszy (wchodzi w przejściówke i idzie dalej gdzieś pod spód silnika).
Tak więc proszę o poradę jak uniknąć tej niedogodności

. W mieście gdzie mieszkam to jak słyszą mercedes to zaraz nie maja ochoty tego robić.
Tak na marginesie jest to 190D automat z 85r.
Pozdrawiam i czekam pomocy.