Witam Wszystkich,
Jako, że Kolega aegm postanowił się podzielić wrażeniami ze swojej wizyty w pseudo fermie renowacyjnej, pragnę również opisać swoje doświadczenia związane z pewnym jegomościem, który oferował się w naprawie mojego auta.
Przygoda z jegomościem zaczęła się w czerwcu 2009, kiedy to mój ojczulek z polecenia zaprowadził do niego autko, w celu wykonania prac blacharskich. Fachman obiecał, że zajmie się autkiem zaraz pod koniec lipca, jak tylko wróci z urlopu. Zacząłem się dowiadywać o postęp prac już w sierpniu, odpowiedź była prosta: od przyszłego tygodnia auto wjeżdża na warsztat. W miarę możliwości czasowych odwiedzałem nieszczęsny warsztat, widząc nie ruszone autko stojące pod chmurką, za każdym razem zadawałem pytanie : KIEDY - odpowiedź prosta: od następnego tygodnia... bla bla.. Podczas przedostatniej wizyty moja cierpliwość przebrała miarę i zacząłem opieprzać gościa, że po co obiecywał, skoro nie zamierza się tym zająć, czy mam szukać innego blacharza...Ten śmiało odpowiedział, że tak. Moja konsternacja była oczywista, gdzie ja znajdę dobrego blacharza, jak tych , których znam maja w huk roboty i terminy wolne na wiosnę 2010, a wiec prawie rok w plecy.. Postanowiłem wyrwać auto, co również nie okazał się proste. Po przyjeździe, na jego posesji byli tylko pracownicy twierdzący , ze szef wyjechał i oni nie moa wydać mi auta, to ja , ze dzwonie na policję z prośbą o interwencje... Widocznie jegomość usłyszał i się zbulwersował, jak usłyszał o policji... Auto po pól roku wydane zostało mi wielkich nerwach bez dodatkowych celowych uszkodzeń, oczywiście nie ruszone nawet młotkiem.
Tak więc szczerze odradzam jegomościa, który o zgrozo chwali się posiadaniem W115,W123 i W110 :
Marek Stronczewski, Ul. Zakręt 10, Ponikwoda, Lublin
Do Admina: Jeśli umieściłem tego posta w nieodpowiednim dziale bardzo proszę o przeniesienie.
Dziękuję za uwagę
[/b]
_________________ C123 E28 AUT`82 RHD-"Komornik"-narazie...
"litr benzyny wlej do żył żebys zły i twardy był"
|