No i naprawiłem! Jak usiłowałem wrócić z pracy. Katorga. Zatrzymałem się -w sumie nie miałem innego wyjścia ponieważ jazda na biegu jałowym jest w sumie niemożliwa
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
- i zacząłem się przyglądać dokładnie jak on sobie pracuje. W końcu zauważyłem że w przewodzie paliwowym od pompki do gaźnika niewiele się dzieje a w przewodzie powrotnym także jest jakiś dziwny spokój. Pierwsza czarna myśl - pompa paliwa zastrajkowała. Szybko porzuciłem jednak tę teorię (trzeba być optymistą prawda?
![[oczko]](./images/smilies/oczko.gif)
) i BINGO!!
Za mocno przykręciłem mocowanie przewodu paliwowego (taka blaszka trzymająca przewody coby się nie wkręciły np. w wentylator) co spowodowało jego zaciśnięcie i paliwko nie miało mimo szczerych chęci jak dostac się do gaźnika.
Jedna mała blaszka i śrubka potrafi tak napsuć nerwy w poniedziełek rano...
ps. Szkoda tylko że prowadzę monolg....
pozdrawiam