Wymieniłem wreszcie tylny most w moim 114 bo już ostatnio mocno huczał i jest ok po prostu inny samochód
Z ciekawości rozmontowałem też stary i wielce się zdziwiłem po pierwsze olej po 35tyś km był bardzo brudny i jakby spalony a po umyciu elementów przekładni okazało sie ze wszystkie powierzchnie nie pracujące są pokryte rdzą a koło talerzowe ma dodatkowo na zębach wżery i złuszczenia powierzchni mało tego całe ma lekko niebieskawy kolor co dowodzi temperatury rzędu ok 300-400st C.
Zaznaczam że most był orginalnie ustawiony i moje zabiegi przed zamontowaniem ograniczyłem do umycia wewnątrz ropą i pomalowania zewnątrz+wymiana simmeringów półosi.Wałek atakujący przekładni "nie ruszany".
Co było przyczyną?
Mój znajomy fachowiec starej daty twierdzi że albo za duże obciążenia mostu (ale nie przesadzajmy M110 nie jest aż tak mocny to nie 6,3) albo za słaby olej i tu dochodzimy do sedna bo zastosowałem UWAGA MOBIL 85W90 czyli podobno dobry przewyższa chyba stare oleje SAE 90 stosowane w latach 70.
Skąd korozja?
Wody w oleju nie było prawdopodobnie olej zawierał resztki kwasu pochodzące z rafinacji dokladnie nie wiem bo nie jestem chemikiem.
Na razie wlałem w "nowy" most Hipol tej samej klasy i zobaczę jak będzie po 1000km ale co wlać póżniej?
I tu pytanie na jakich olejach jeżdzicie?
Czy ktoś ma jakieś doświadczenia?
Może olej syntetyczny do przekładni?