Hellou!
Dziś zapakowaliśmy się w kombiaka i wyruszyliśmy na poszukiwania granatowej deski. Na miejscu okazało się, że gdzieś w zapyziałej mieścinie na skraju województwa istnieje coś dumnie przez właściciela nazywanego: "szrotem specjalistycznym".
Powitał nas parchaty wilczur stróżujący.
Dialog z panem parchatego:
- Dzień dobry, podobno ma pan granatową deskę, chcielibyśmy zobaczyć.
- Deskę? Mam. A może być czarna?
Nogi sie pode mną ugięły, bo kilometrów natrzaskaliśmy juz sporo w jedną stronę.
Jak pan zobaczył, że my ludzie w temacie raczej obeznani, wpuścil nas łaskawie do środka. Generalnie bałagan na prywatnej posesji, ale wypasiony 230CE '83 z granatowym wnętrzem i z klimą na pachołkach oraz coś, co może kogos z Was zapaleńców zainteresuje: W116 280SE w super bladozielonkawym kolorze znaleziony w garażu i odkopany po ponad 10 latach. Lenkradautomatik, superzadbane jasne wnętrze, deska z drewnem jak nowa. Silnik out of order, kilka purchli na przednich błotnikach i tylnych nadkolach i drzwi w stanie, który widziałem tylko na Maćkowym Puzonie, z tą tylko różnicą, że te wyglądały na nigdy nie naprawiane

Za auto chcą 3.500,- Są polskie dokumenty.
Facet ma rzeczy dużo. W115, 116 i 123. Ceny kosmiczne to mało powiedziane
![[hehe]](./images/smilies/hehe.gif)
. Urwać cokolwiek ciężko, już otwierałem furtkę, kiedy się zgodził opuścić na desce.
A po drodze na przystanku PKS-u Europa pełną gębą. Jak se człowiek pomyśli, że lud za taką deskę miesiąc jest w stanie przeżyć, to ciary po plecach przechodzą i człowiek się zastanawia, czy na pewno do przodu przez życie bez ogladania, czy może socjalizm był lepsiejszy, przynajmniej ten z ludzką twarzą. Żartowałem.
