Powiem tak. Mój "złom" W124 ma już 20 lat i wcale nie spieszy mu się do huty. Rok temu oglądałem pięknego W210 CDI do sprzedania za... no właśnie, kolega chciał go wpizdu oddać nawet za 10 tys zł... Auto chyba z 2000 roku. Pokazał mi rdzę pod uszczelkami i w innych ciekawych, typowych miejscach... Ale co ja się będę, wiecie o czym mówię...
Chodzi mi o to, że moja Lalunia wydaje się być wiecznym autem. Nie wiem ile jeszcze pociągnie, ale mam dziwną pewność, że jeszcze moi wnukowie nią pojeżdżą (dzieci jeszcze nie mam)

. Rdzy nadal na niej nie widać, silnik chodzi jak marzenie. Ostatnio mało nią jeżdżę, ale każdy nawet 50km wyjazd jest jak święto. Satysfakcja z płynnego pokonywania każdego kilometra jest niepomiernie większa od jazdy nowym plastikowym jeździdełkiem, nawet klasy średniej wyższej

.
Co do ekonomizera, u mnie takowego nie ma i nie było. Temperaturę otoczenia też mogę odczytać z deski, bo miał to fabrycznie (szwajcar). Tak więc dziennikarzyna bzdury pisze.
Awarie? 1,5 roku temu miałem poważną awarię silnika - zaczęła puszczać uszczelka głowicy

. Przy Waszej pomocy (manuale) zrobiłem to sobie pod domem podstawowymi narzędziami. Do tego w tamtym roku wymiana kilku elementów zawieszenia i wydechu i auto wygląda i jeździ jak nowe...
Generalnie Lalunia ma u mnie dożywocie, a że raczej długo pożyje to i się tylko cieszyć
