Witam wszystkich.
I do rzeczy.
Remontowany samochód to w123 300D (123130 10 007007) rocznik '76. Auto posiadamy (ja i mój ojciec) niewiele ponad rok.
Kupiony został za 2500zł.
Technicznie auto było sprawne. Silnik po kapitalnym remoncie z przebiegiem ~75 000 (wyzerowany po
remoncie). Nowy wydech, chłodnica, przednia szyba z uszczelką, komplet letnich i zimowych opon (mało używanych) z felgami,
nowe przednie sprężyny. Największą wadą jest wyjący dyferencjał i wyrobione półosie.
Wnętrze beznadziejne. Sprzedawca dorzucił białe kompletne wnętrze, trzecio seryjne razem z konsolą. Nie zamontowaliśmy go.
Wykorzystaliśmy nasze zapasy, czyli pierwszoseryjne oliwkowe, które to idealnie pasuje do koloru nadwozia
. Fotele "obciągnięte" pokrowcami. Reszta w bardzo dobrym stanie.
Blacharsko nie najgorzej. Dużo pozornie niegroźnych pęcherzy. Brak ubytków w karoserii. Widać, że auto przechodziło kilka
(naście) lat temu profesjonalny remont blacharski. To po wierzchu. Od spodu było nieco gorzej. Przegnita tylna poprzecznica
i lekko pognite podłużnice. Podłogę i progi poprawiłem kilka dni po zakupie.
Beczka jest eksploatowana na codzień i doskonale się sprawdza. W końcu do tego została stworzona. Z odpalaniem nie ma problemów. Spalanie standardowe dla "trzysety", czyli około 10 litrów przy normalnej jeździe.
Jeszcze trochę formalności:
-Kolor: 406H Cayenneorange
-tapicerka 004 (była oryginalna)
-401 - pojedyńcze przednie fotele
-536 - system tłumienia zakłuceń z ręczną anteną, bez radia.
-618 - reflektory halogenowe ze światłami miajania/drogowymi/przeciwmgielnymi (ruch prawostronny)
-nr silnika 617912-10-004989
-nr skrzyni biegów 037493
-typ 300D
-lampy Hella
-opony fabryczne Phoenix
-data przekazania 4 (chyba) czerwca 1976r.
Znalazłem też oryginalną DK przyklejoną do ramy oparcia kanapy, ale zapomniałem zabrać jej skan z domu.
Ogólnie auto prezentowało się przyzwoicie:
Podmienione lampy to nasza robota. Kołpaki tymczasowo były zapożyczone od mojej w115
Z bliska już nie było tak przyzwoicie. Gnijące podszybie:
Błotnik po kontakcie z betonowym słupkiem:
A oto główna przyczyna rozpoczęcia remontu:
To było jedyne miejsce tak poważnie zainfekowane. Nie było to zbyt bezpieczne. Cała poprzecznica opadła ciągnąc za sobą
podłogę bagażnika. Przy ruszaniu słychać było piski i trzaski.
Nadkole jak na 33letnie auto całkiem niezłe:
Ogólnie. Szybko wpadłem w trans
Sporo rzeźbienia było tutaj:
Grunt+podkład+baranek+podkład. Widać niedopracowaną szpachlę. Pierwszy raz rzeźbiłem szpachlówką.
Oto co kryło się pod pęcherzami w dość nietypowym jak dla mnie miejscu:
Ślady po kulach...? Gorzej:
Niestety nie było czasu bawić się w archeologa więc...
Wstawiona reperaturka pochodzi z dawcy. Oczywiście jest zespawana "na styk" spawem ciągłym. Potem wnętrze poczęstowałem
woskiem i mam nadzieję, że będzie się trzymać...
Najwięcej zabawy zapowiadało się przy podszybiu
Cóż... Trochę się rozleniwiłem, więc postanowiłem się posilić dawcą:
Tylko blachy od Mercedesa najlepiej pasują do Mercedesa:
Druga strona to hybryda rzeźbiono-przeszczepiana:
Z drzwiami była masa upierdliwej roboty przy łataniu małych dziurek. Zrekonstruowania wymagało korytko dolne uszczelki.
Poza tym usuwanie pęcherzy i spawanie standardowo korodujących miejsc.
Klapą zająłem się już w lutym. Pozostawiłem ją zacynowaną i pokrytą podkładem aż do remontu. Została wykończona szpachlą i
pokryta podkładem.
Do lakiernika auto pojechało przygotowane. Pozostało tylko pokryć lakierem. Z tego względu koszt był wyjątkowo niski -
500zł razem z polerowaniem. Lakiernik to młody koleś, ale za to miał praktyki w... Mercedesie
Ogólnie lakier
wyszedł ładnie. Zastrzeżenia miałem jedynie do niedomalowanych krawędzi nadkoli, oraz do przestrzeni pod zderzakami (to
poprawiłem sam).
Wszystkie chromy zostały kilkukrotnie przepolerowane. Szczególnie dobrze wyszły kołpaki.
I w końcu doczekałem tej chwili. Po ponad miesiącu pracy w pewną sobotę września ok. godz. 00:30 zgasiłem światło i
poszedłem spać zostawiając w123 gotową do bicia kolejnych setek tysięcy kilometrów.
Jak widać nie był to remont bardzo zaawansowany. Jedynie powierzchowny. W pewne elementy nie ingerowałem (np. wyrównywanie
szczelin w drzwiach). Koszty też wyjątkowo niewielkie, ale to przede wszystkim dlatego, że całość (poza lakierowaniem)
wykonywałem sam. Teraz auto blacharsko jest całkowicie wyleczone. Ciekaw jestem jak długo się utrzyma blacharka po
stosowaniu wybranej przeze mnie chemii.
Pozdrawiam, Arek
Aha. Wymieniłem uszczelkę tylnej szyby. Firma "Myle" czy jakoś tak (niemiecki zamiennik). Pasuje świetnie. Kupiona w
Szemudzie za sto kilka złotych.