Cześć,
Ja z komputerami mam styczność też od bardzo dawna. Mój Ojciec jest informatykiem, od kiedy można mówić o informatyce. Z PCtem spotkałem się w czasach, kiedy nie był to sprzęt dostępny cenowo dla przeciętnego zjadacza chleba a na produkty IBM było embargo. Pewnie młode pokolenie nawet nie wie, co to jest ; -) Miałem styczność z Odrami, Elwro itp. Były na to nawet gierki… tekstowe. No jedna nawet była z jakaś grafiką tzn. strzelało się do znaczków za pomocą znaczków.
Pierwszym PCtem który pamiętam była Mazovia klon IBMa. Potem weszły do sprzedaży Meritum, ale było to w czasach już królowania ZX81 i Zx Spectrum, które były o niebo lepsze i mniejsze.
Wtedy można było kupić w Smyku (jedynym wtedy) konsole do podłączania do TV. Były tam 8 czy 16 gierek. Ale rodzice nie chcieli nam kupić, bo Ojciec wychodził ze słusznego założenia, że lepiej mieć jakiś komputer.
W moim klubie osiedlowym był pokaz komputerów. Były chyba ze trzy spectrum i jeden Commodore. Ależ to na mnie zrobiło wrażenie. Zupełnie jak Gwiezdne Wojny w realu.
Szczególnie Commodore z super grafiką i dźwiękiem. Potem był jeszcze taki sam pokaz na Polibudzie też, Spectrum i poczciwe Meritum.
O tym pokazie to chyba dowiedziałem się z Bajtka (o ile ktoś pamięta to czasopismo).
Każdy numer to była dla mnie kopalnia wiedzy i długo czekałem na kolejny., szczególnie na opisy gier.
Własnej Spectrumny nie miałem, ale pożyczone na wieczne nieoddanie od Wujka, który lubił różne nowinki techniczne. Od tego momentu dnie i noce były podobne do siebie.
Był epizod, że miałem w rekach protoplastę dzisiejszych notebooków a może nawet netbooków. Taki duży programowalny kalkulator/komputer firmy Sharp z graficznym ciekłokrystalicznym wyświetlaczem. Mój brat to nawet jakoś oprogramował i zrobił gierki w Basicu.
Potem dostaliśmy od Wujka z Ameryki na gwiazdkę ATARI 65XE. W rodzinie już były, Spectrum+, ZX Spectrum 2 (z wbudowanym magnetofonem i poszerzona pamięcią) a potem ZX Spectrum3 ze stacja dysków.
Niestety ATARI było takie sobie. Cholernie długo ładowały się gry. Norma to 25 czy nawet 40 minut bez gwarancji sukcesu. Mieliśmy monochromatyczny monitor i wszystko wyglądało słabo. Tzn. radocha była ogromna, ale rosła już w klasie konkurencja.
Kolega miał dzianych rodziców i kupili mu Commodore 64 z kolorowym monitorem. Gierki ładowały się raptem parę minut. Chodziłem do niego często, bo gier tez miał mnóstwo. A propos to były czasy Giełdy na Grzybowskiej i piracenia na maksa. W zasadzie gry były w cenie nośnika, czyli taśmy plus marża handlującego. Oryginały były drogie i po co je było kupować?
Poszedłem wtedy tez na pierwszy kurs komputerowy. Był robiony na Amstradach 6128 czyli klonach Spectrum 2.
Pod strzechy trafiły wreszcie prawdziwe IBMy. Mój wujek kupił za własne pieniądze (za specjalnym poręczeniem Polskiej Akademii Nauk) własnego IBMa 8086. Pamiętam, że na nim była fajna gierka z samolocikiem, który strzelał i zrzucał bomby. Grafika z takich delikatnych kreseczek nazywało się to Sopwith.
Ja pozbyłem się ATARI i zamieniłem na odkupionego od kolegi C64. W tym czasie on upgreadował go o stacje dysków 5,25 a potem 3,5 cala ale ja jej nie kupiłem, bo nie maiłem tyle kasy. Ale gry to ładowały mu się maksymalnie minutę a przeciętnie kilkanascie sekund. Zresztą w klasie zaczęła się wojna zbrojeń miedzy klanami ATARI i Commodore. Co wychodził jakiś nowy sprzęt albo była zapowiedź to prześcigaliśmy się w ilości pamięci, rozdzielczości grafiki, kolorach i dźwiękach.
Commodore wypuścił Amigę a ATARI, ATARI ST. To właśnie na ST zobaczyłem pierwszego Windowsa a nie na PCie. Ale znów Amiga bardziej mi się podobała od ATARI.
Potem sam nabyłem a właściwie mój brat pierwszego PCta do domu, czyli maszynę 286. Miał chyba 20 megowy dysk. A potem już poleciało szybciej kolejne PC 386 z 80 Mega dysku, 486, Pentium, itd.
Z ciekawostek jeszcze widziałem np. ploter stołowy za cenę pewnie ze dwu nowych beczek.
Płaszczyznę do rysowania miał jak stół bilardowy i ramie z pisakami jak robot w spawalni w fabryce samochodów. Pozycje na blacie określał za pomocą jakichś różnic indukcyjnych pomiędzy pisakiem a specjalnym szkłem, na którym leżał papier. Wiem, że ta szyba potem pękła i nie opłacało się zamawiać nowej. Pisaki tez kosztowały kupe kasy.
Dyskietki 8 calowe, taśmy papierowe czy karty do programowania (również papierowe gwoli wyjaśnienia).
Jak mi się cos jeszcze przypomni to napiszę.
Pozdrawiam
Futrzak
_________________ W115 220D 68 "Kasztanka" W168 170D 01 "Marcysia" :-) ex auta: VW 1303 73 "Garbi", W123 300D 83/89 "Mystery", W123 230CE 82 "Wodolot"
|