Sprawdziło się chińskie przysłowie "obyś żył w ciekawych czasach"
Chociaż niektórzy twierdzą, że to nie jest przysłowie tylko klątwa ;>
Czy tak czy inaczej, na pewno, mamy bardzo ciekawe czasy.
Bo co to się dzieje? Dla przeciętnego, polskiego zjadacza chleba, który wypłatę dostaje co miesiąc na konto w zasadzie nic się nie dzieje. Oglądam telewizje i słyszę o spadkach na giełdzie ( o niespotykanych spadkach na giełdzie). Słyszę o bankructwie oraz nacjonalizacji niektórych banków w zachodniej europie i USA. W każdym z kanałów medialnych mówi się o kryzysie. Tylko gdzie ten kryzys?
W latach trzydziestych (w zasadzie w 1929

) po tzw. czarnym wtorku niektórzy inwestorzy popełniali samobójstwa. A dziś? Nic takiego się nie dzieje, jaki to kryzys?
Ale jednak coś się dzieje. Na tzw. zachodzie upadają ponad stuletnie banki. Bankructwa banków są dość istotne i w warstwie propagandowej nie są podobne do bankructwa innych firm. A jednak nie należy zapominać, że banki są zupełnie normalnymi firmami. Nie należy też zapominać, że każda inwestycja niesie ze sobą ryzyko i profity za podjęcie ryzyka. Oznacza to, że tak samo jak każde podjęte ryzyko może się ono nam opłacić, tak samo może się ono nie zwrócić. Słowo ryzyko oznacza niepewność wyniku podjętego wyzwania. Niepewność ta wpisana jest również w filozofię funkcjonowania banków. Nigdy nie należy o tym zapominać. To tak tytułem wstępu, jeszcze do tego wrócimy.
Na czym więc polega obecny kryzys? Na tym, że przez kilka ostatnich lat banki w USA (to jest istotne) udzielały kredytów zagrożonych niespłaceniem. Istnieje nawet, moim zdaniem dość zabawne określenie, grupy osób, które nie posiadają majątku, pracy i zdolności kredytowej: ninja

(No Income, no Job, no assets). Ludziska tacy są, że jak coś mogą dostać to biorą. Ja osobiście, też stoję na przekonaniu, że w przypadku kredytu nie powinien się martwić ten, który bierze kredyt, tylko ten, którzy udziela kredytu

). No to Amerykanie brali te kredyty i kupowali domy.
Banki, które nie są aż takie głupie jakby się wydawało, stosowały jako zabezpieczenie tych kredytów papiery "wartościowe" (nie jestem do końca pewien, ale chyba chodzi o coś w rodzaju weksla). Papiery te funkcjonowały jako forma inwestycji dla innych banków. To znaczy, że bank "Loan", który pożyczył Smithowi 200 tyś$ wyemitował na taką samą kwotę papiery dłużne i sprzedał je innemu bankowi. I tu, uwaga, wchodzimy my, czyli Europa. Były takie banki w Europie, które te papiery skupowały. A bo na przykład papier nominalnie warty 200 tys $ kupowały za 100 tys, i wtedy wydawało się to opłacalne. Opłacalne byłoby, gdyby Smith spłacał kredyt. Ale skoro Smith jest Ninja, to tego kredytu nie mógł spłacać. A kiedy tych Smithów zrobiło się kilka milionów system upadł. Pogrążając kilka Amerykańskich i Europejskich banków.
Kto jest winny stanu rzeczy?
Tak na chłopski rozum, no kto jest winny? Ten co daje czy ten co bierze? Winne są banki, bankierzy czy bankowcy, którzy w pogoni za statystykami sprzedaży kredytów sprzedawali je komu popadnie. To jest pierwszy i najważniejszy winny. Ale musimy wrócić jeszcze do początku postu, w którym opisywałem temat ryzyka i zwrotu z inwestycji w zależności od ryzyka. Jeśli posiadamy gotówkę, którą można zainwestować szukamy sposoby na inwestycje. Każdy nasz wybór jest ograniczony z góry i z dołu dwoma czynnikami zyskiem i ryzykiem. Zasada jest prosta im większy zysk, tym większe ryzyko. Stąd szansa trafienia 6 w lotto jest obarczona bardzo dużym ryzykiem, lokata bankowa bardzo małym. Niemniej, jednak, to ryzyko zawsze istnieje.Nawet w przypadku banków, które mogą zbankrutować. No i teraz wracamy do sedna. W czem jest problem? Ano w tem, że banki nie pożyczały własnych pieniędzy, tylko pieniądze powierzone im przez ludzi, którzy podjęli to najmniejsze ryzyko w zamian za najmniejsze zyski. A tu bank splajtował. I nie ma oszczędności.
W zasadzie nie jest problemem, że jeden czy drugi kowalski straci oszczędności swojego życia. Problem powstanie wtedy, kiedy inni kowalscy i smithowie chcąc uprzedzić stratę oszczędności zaczną wycofywać pieniądze z banków. Wtedy banki będą zmuszone do upłynniania swoich aktywów, które akurat w danym momencie nie pokryją wszystkich zobowiązań banku (wiadomo, jak wiele osób chce sprzedać to samo, to cena spada na łeb na szyję). To dlatego kilka państw podjęło decyzję o nacjonalizacji i gwarancji da wkładów pieniężnych. Po to aby ludzie poczuli się pewniejsi i nie zechcieli na masową skalę wypłacać oszczędności, bo tego nie wytrzyma żaden system bankowy.
I obecnie rządy niektórych państw starają się nie dopuścić do masowej paniki i albo nacjonalizują banki, albo gwarantują wkłady.
Nie wiem czy przybliżyłem sedno obecnych kłopotów, ale starałem się jak mogłem. Co poradzę na to, że mam siermiężny język
Osobiście sądzę, że winni są bankierzy. A obecnie rządy krajów robią jeszcze większe błędy gwarantując wkłady. Tak samo błędem są wszelkie programy naprawcze polegające na wpompowaniu w upadające banki setki miliardów $ (plan paulsona). Jeżeli może zbankrutować Stefan sprzedający Hot Dogi pod bankiem, to może zbankrutować bank. To byłoby o wiele tańsze dla całej gospodarki. Ale nie, amerykański rząd postanowił, że pożyczy bankom 700 mld $ pieniędzy podatników!
Uważam, że należy ukarać banki, które źle ulokowały pieniądze. To znaczy pozwolić im ponieść konsekwencje własnych decyzji. Wiąże się to, niestety z utratą oszczędności pewnej grupy ludzi, ale będzie to tańsze niż pompowanie pieniędzy do nieudaczników.
Jak słyszę głosy, że oto gospodarka rynkowa się nie sprawdza, to mnie aż skręca. Gospodarka rynkowa się nie sprawdza, bo nie pozwala się jej działać. Gospodarka rynkowa tak właśnie działa od wzrostu do recesji. Wszelkie plany pomocowe są wbrew zasadom i tylko oddalają to co nieuchronne. Poza tym są niemoralne. Pozwala się ratować jedne firmy kosztem drugich. Kto o tym ma decydować? Rząd? Według mnie to nieuczciwe i nieetyczne.