Croolick pisze:
Jak się chwalić to całą gęba,
No to ja się pochwalę "całą gębą"
Witam,
czytam od jakiegoś czasu forum, a od jakiegoś trochę dłuższego czasu jestem posiadaczem Mercedesa W123 230 CE (przynajmniej tak ma w dowodzie, ale o tym później

).
Znalazłem w końcu trochę czasu żeby zrobić parę fajnych zdjęć mojego prawie dokończonego samochodu (jeszcze nie na 100%, ale wiecie jak to jest, zawsze jest jeszcze coś do zrobienia) i teraz chciałbym się, co tu dużo mówić, pochwalić tym co udało mi się zdziałać. Dodatkowo jest okazja żeby zarejestrować się na tym forum.
Historia auta nie jest ciekawa lub wyjątkowa, raczej chodzi mi o to żeby trochę opisać "jak to się zaczęło" w moim przypadku z jednym z najciekawszych moim zdaniem samochodów w historii motoryzacji.
Samochód swoje przeszedł i gdy nie kilka osób już by go nie było.
Został zakupiony standardowo w DE w 1981r. Na całe szczęście przez ten cały czas zachował się oryginalny dokument zakupu, a co ważniejsze dotarł do mnie.
VIN tego samochodu jest taki: WDB12324310005218
Nie będę opisywał wyposażenia, koloru nadwozia itd. Z tego co widzę na forum świetnie sobie radzicie z rozkodowaniem numeru identyfikacyjnego pojazdu, więc pozostawię to dla zainteresowanych. Do PL zjechał w 1991 roku. Niestety stan pojazdu nie był ciekawy, bo auto przyjechało do PL bez silnika w stanie średnim.
Ponoć właściciel w PL chciał koniecznie wepchnąć do niego diesla. Efekt tego był taki, że samochód stało u jakiegoś "kowala" ok. 2 lata i spokojnie sobie korodowało. Pomysł uruchomienia po tym czasie nie doszedł do skutku.
W stanie jak poniżej nabył go kolejny człowiek, który jak mówił dla frajdy grzebie się w takich egzemplarzach.
No i się do niego zabrał o dziwo. Została zrobiona blacharka, zamontowany silnik 230E z sedana (sedan został zakupiony jako dawca silnika chyba skrzyni i różnych innych pierdułek, śrubeczek).
Zostało również wymienione wnętrze powiedzmy w 90%. Dywan został niebieski, boczki obok pedałów, progi i kilka innych detali też w oryginalnym kolorze.
Wszystko było by dobrze gdyby właścicielowi nie zabrakło inwencji, albo kasy, albo nie wiem czego, bo przy takim remoncie niektóre rzeczy zostały zrobione tak jak powinny, a niektóre na tzw. sztukę - np. podnośnik szyby lewej przedniej, który to powinien być elektryczny, a był na siłę wciśnięty ręczny - na siłę bo są wyrwane otwory mocujące
po poprzednim i nasmarkane spawy mocujące kolejny... dziwne bo drzwi były zdjęte i reperaturka jest zrobiona dosyć dobrze, dodatkowo zawiasy mają mały wyczuwalny luz i drzwi trochę opadają gdy są otwarte. Ja bym to powymieniał no ale cóż.
Co by nie mówić Pan od którego nabyłem samochód doprowadził go do stanu całkiem ładnego (ponoć nawet chwilę użytkowała go na co dzień jego żona). Tak czy siak gość zdecydował o sprzedaży. Oficjalny powód: potrzebuję kasy na dokończenie innego samochodu. Nie wnikam w to. Samochód do sprzedaży był w stanie jak poniżej.
Ogólnie moje zainteresowanie tym modelem Mercedesa trwało już od dość dawna. Znalazłem ogłoszenie w internecie. Samochód kupiłem znając przeszłość na terenie PL (Pan dał mi CD ze zdjęciami, których kilka pokazałem wyżej no i opowiedział o wszystkim podpierając część wypowiedzi starymi rachunkami) i znając fakt, że auto ma w dowodzie napisane SKŁADAK. Wiem że to dyskwalifikuje pojazd w wiadomych tematach, ale mimo wszystko postanowiłem go kupić. Powód: samochód zostaje u mnie do końca. Nie chcę go sprzedawać. Traktuję je jako hobby, temat który zajmuje mój wolny czas. Stanowi również pamiątkę rodzinną bo tej wiosny zawiozłem swoją wybrankę do ślubu

Fakt że jest to składak pozwala mi kontynuować tą "rzeźbę" według mojego pomysłu bez żadnych wyrzutów.
Takim autem jeździłem ok. jednego roku, robiąc w nim nie wiele, i ciesząc się z użytkowania do momentu aż... silnik się rozsypał tzn. nie dosłownie, ale nie wiele mu brakowało. Do mechanika dojechałem o własnych siłach i myślałem, że nie skończy się tak jak się to skończyło. Mechanik orzekł, że silnik został prawdopodobnie złożony z kilku silników, dodał również że temu kto złożył ten silnik i spowodował że ożył należy się nagroda.
Zapadła decyzja o wymianie silnika, tamten nie opłacałoby się remontować zresztą to temat na inną opowieść. Pan mechanik okazał się dość nie słowny. Miało być cacy bo gość z polecenia itd. tzn. umiejętności i wiedzę miał tylko obiecywał i przepraszał, obiecywał
i przepraszał znowu... no cóż. Auto stało 5 miesięcy u niego i to w zimie (zaznaczam, że potrzebne części i podzespoły zorganizowałem w ciągu 2 tygodni). W tym czasie ujrzały światło dzienne wszystkie tematy związane z rdzą. To był moment w którym trochę mi się już odechciewało. Jednak odczekałem swoje jeżdżąc co drugi dzień do warsztatu i patrząc jak moja beczka gnije. W końcu auto wyjechało o własnych siłach.
Został założony silnik 200E z modelu W201 z 84 roku wraz z automatem (automat to już mój kaprys). Taki komplet znalazłem w dość dobrej cenie, a że jak pisałem wcześniej moja beczka to "rzeźba" więc nic mi nie przeszkadzało w podjęciu takiej decyzji, zwłaszcza że to też M102 i wszystko pasowało jak ulał, a i parametry zbliżone do oryginału.
Następnie zdecydowałem poprawić lakier i pozbyć się ognisk korozji. W sumie zostało poprawione i pomalowane 40 % powierzchni. Został mi jeszcze cały dach łącznie z szybrem. Cały inny komplet szybra już czeka w piwnicy, a w dachu w okolicach krawędzi szybra zaczyna się już coś dziać. Całe podwozie zostało oczyszczone i zakonserwowane. Wszystkie elementy zawieszenia, które nadawały się do wymiany są nowe, całe szczęście nie było tego dużo – działalność poprzednika. Na koniec stwierdziłem, że jak się bawić to do końca czego efektem była wymiana tapicerki i założenie kół jak na zdjęciach. Dołożyłem kilka elementów jak obrotomierz i nietypowa kierownica, elektrycznie wysuwana antena, chlapacze
(jak powiedział mój kolega: jesteś chyba jedynym posiadaczem W123 CE z chlapaczami - pozdrawiam Cię Bary

) ale zrobiłem je sam i uważam że wiochy nie ma, a osłona przed kamieniami itd. jest, a to dla mnie ważne. Zderzaki również były zdejmowane, oczyszczone wewnątrz do gołej blachy, konserwacja, smar pod odbój gumowy, wszelkie elementy mocujące - proszkowanie i lakier proszkowo. Tylni zderzak nabyłem inny bo ten co był
na aucie jest w stanie dość średnim tzn. chyba da się odbudować, ale wolałem poszukać ładniejszego i tylko go dobrze zabezpieczyć. Z grubszych rzeczy to jeszcze wymieniłem uszczelki szyb przód, tył.
Poniżej obecny stan samochodu:
Chyba mój post zrobił się długi więc kończę
Jeśli macie jakieś pytania to chętnie odpowiem.
Pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia gdzieś na drodze
