Witam ponownie

temat opanowany tzn. M104 znów mruczy jak pszczółka jak to się mawia w ogłoszeniach
Czujnik położenia przepustnicy (wyłącznik/stycznik) - do końca nie wiem co mu było.
Może był trochę zabrudzony, zakurzony, a jak pryskałem specyfikiem do usuwania nagaru
w tamte okolice to możliwe, że coś tam pociekło i na chwilę się zawiesił lub jakoś tam skleił.
Wsadziłem dłoń pod kolektor, namacałem stycznik i go rozruszałem.
Teraz cyka i jak naciskam gaz lub ciągnę za cięgło gazu.
Poza tym po wykasowaniu błędu stycznika, już się więcej nie pojawia.
Co do wybłyskania błędów przepustnicy z pinu nr 14 to jest to u mnie nie możliwe,
bo w gnieździe diagnostycznym jest i owszem dziura z oznaczeniem 14, ale jest pusta -
brak tam podłączenia. W sumie jak się przyjrzałem to jest więcej takich "pustych złączy".
No i teraz jeszcze temat za wysokich obrotów jałowych, bo takowe zostały po rozruszaniu stycznika.
Tak więc adaptacja przepustnicy. Zastosowałem się do metody:
1. Odczytaj i usuń błędy
2. Wyłącz zapłon i poczekaj co najmniej 2 sekundy
3. Włącz zapłon i odczekaj minimum 10 sekund, a następnie uruchom silnik.
Niestety nic to nie dało - dalej obroty były ok. 1500 rpm.
Spróbowałem metody:
1. Włącz zapłon
2. Wciskaj delikatnie i równomiernie pedał gazu od położenia wolnych obrotów do "dechy"
3. Zwalniaj powoli nacisk na pedał gazu aż do jego całkowitego zwolnienia
4. Wyłącz zapłon
5. Odczekaj chwilę i odpal silnik.
Też nic to nie wprowadziło. Błędy oczywiście wszystkie wykasowane i przy 2 metodzie sprawdziłem,
że się nie pojawiają czyli 1 błysk. Postanowiłem odpalić silnik i pozostawić na ok. 5 min pracy.
W między czasie lekko dodawałem gazu. Silnik pracował równiutko bez szarpnięć, momentalnie się wkręcał
na wyższe obroty, no ale dalej uzyskiwał najniższe obroty w okolicach 1500 rpm (temp. silnika było ok. 90-100 stopni).
W momencie kiedy już chciałem odpuścić temat, przy próbie kolejnego odpalenia okazało się,
że obroty spadły do 1000 rpm. Po chwili pracy i bawienia się obrotami, zgasiłem silnik i odpaliłem ponownie.
Dopiero w tym momencie obroty spadły do prawidłowych ok. 700 rpm.
Testowałem odpalanie i obroty, jeszcze przez 2 kolejne dni, na ciepło na zimno itd. i jest pikobelo

i oczywiście zero błędów.
Myślę, że przepustnica zaadoptowała się poprawnie.
Dodam jeszcze, że po zabiegu oczyszczenia przepustnicy z nagaru silnik pracuje jeszcze stabilniej i w mojej
ocenie jest idealnie. Czekam teraz, aż sypnie się potencjometr lub wiązka przepustnicy
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
i falowanie zacznie się odnowa.
Liczę się z tym prędzej czy później, ale przynajmniej wiem czego się spodziewać.
Dzięki ogromne i serdeczne za pomoc osobom, które tu pisały
![[ok]](./images/smilies/ok.gif)