Witam,
od pewnego czasu mam problem z nierówną pracą i dymieniem mojej poczciwej 190-tki. Podczas mrozów podejrzewałem świecę albo wtryskiwacz, do czasu aż sprawdziłem wszystkie wtryskiwacze i świece. Świece grzeją jak trzeba, wtryskiwacze otwierają się przy prawidłowym ciśnieniu, może nie są rewelacyjne w kwestii rozpylania, ale znajomy mechanik nie zakwalifikował żadnego do wymiany końcówki. Sprawdzone również ustawienie pompy, dla pewności dwa razy zmieniałem kolejność wtryskiwaczy, a problem nadal pojawia się na drugim cylindrze.
Po odpaleniu auto chodzi twardo, ale znośnie, po kilkudziesięciu sekundach zaczyna szarpać, stukać i dymić. Wygląda to na drugi cylinder, po zawsze po odkręceniu przewodu z drugiego wtryskiwacza klekot cichnie a auto prawie nie dymi.
Ostatnio odpaliłem silnik ze zdjętą rurą między turbiną i kolektorem, słychać wyraźnie jakby strzały w kolektor ssący, z drugiego cylindra.
Ogólnie silnik nie wygląda na wymęczony, nie cieknie, nie dmucha, nie wciąga oleju, przy mrozach odpalał bez większych problemów. Brudny głównie od paliwa z poluźnianych przewodów wtryskowych i oleju spod pokrywy, którą zdejmowałem. Wcześniej podejrzewałem problem z popychaczem zaworu, ale wtedy chyba nie byłoby słychać takiego stukania w kolektorze, którego sugeruje nieszczelność zaworu?
Nagrałem nawet filmik pokazujący objawy:
http://www.youtube.com/watch?v=e5FyT-ZcvFoPodejrzewam wypalony zawór ssący, ale czy może być też jakaś inna przyczyna takich objawów, czy od razu ściągać głowicę?