Chciałbym opisać przypadek mojego samochodu, czyli zanikające ładowanie. Być może ktoś ma lub bedzie miał podobne objawy i zaoszczędzi pieniądze, czas i nerwy. W maju 2010 zakupiłem nowy alternator, ponieważ naprawa starego była nieopłacalna. Po tym stwierdzałem czasem zanik ładowania, przy czym kontrolka od ładowania zapalała się tylko podczas przekręcenia kluczyka w pozycje zapłonu, po rozruchu gasła i nie zapalała się mimo braku ładowania. Brak ładowania pojawiał się tylko po co którymś uruchomieniu silnika, czasem raz na 2 tygodnie, wystarczyło zgasić i ponownie uruchomic silnik. Brak ładowania poznawałem po wolno działającej wycieraczce, słabym podświetleniu itp., potwierdzając to pomiarem napięcia miernikiem. Odwlekałem sprawe aż do niedawna, kiedy to ładowanie zanikało podczas jazdy i stawało sie to upierdliwe. Podejrzewałem alternator, przewód do zacisku D+, regulator, wyzywałem i wkur...się. Odstawiłem auto do elektryka, ten po sprawdzeniu alternatora na stole (okazał się dobry), zamontował go w samochodzie, uruchomił i ładowanie zniknęło. Co się okazało: przekaźnik od świec wariował i podawał prąd na świece. 100zł za używany moduł i 10min załatwiło sprawę. Mam nadzieje, że kogoś urzeknie moja historia, a raczej pomoże w rozwiązaniu problemu.
_________________ W124 200D - Śnieżyna W124 300D - Menczysław (ex) W123 240D - Kruszynka (ex) Skoda Favorit 135L+LPG (ex) - pierwsza dziewczyna-przeinwestowana, dobrze, że z nią nie wpadłem
|