Witam.
Mam problema z odpalaniem. Objawy są takie: wsiadam sobie dzisiaj do autka, grzeje świece, pyk i ... cisza. Pyka sobie ten przekaźnik na lewym nadkolu i nie włącza rozrusznika . Tu jeszcze ważna rzecz temp na zewnątrz coś koło -4 stopnie. Zrobił mi już tak kiedyś ale trwało to może z 5 pyknięć, a dzisiaj szok . Pykałem tak sobie z 10 min do czasu aż mnie krew nie zalała. Pomogło skrócenie prądowi drogi: odpowiedni kabelek i bezposrednio akumulator- rozrusznik. Popracował chwilkę, zgasiłem silnik i następna próba działa jak powinien. Obwiniony został ten właśnie pykający przekaźnik, ale zauważylem że jak silnik podniesie trochę temperaturę pod maską, wszystko pracuje normalnie. Więc tu pytanie: co może zamarzać w tej chyba jedynej w mojej beczce elektronice, np. mogą to być kondensatory????

Ten przekaznik to wlacza i wylacza grzanie swiec. Nie masz problemu z automatem rozrusznika? Masa? Styki?

Wiesz co? Ja też tak miałem. Wystarczyło przeżucić z pozycji D na N lub P .

Mi sie kiedys tez tak raz zdarzylo, kontrolki sie pala, przekrecam i nic. Po 2 minutach odpalil jak gdyby nic. Przyczyna nie raz jest blacha, obejrzyj klemy. Jak sa zasiarczone oczysc. Styki, masa. Jak jest zimno akumulator daje mniej pradu, moze wlasnie dlatego. Jesli bateria dobra to przyczyny, bym szukal w masie samochodu lub rozruszniku/