witam
mam podobny przypadek i wciąż z nim walczę i nic. dziś po spędzeniu 4 kolejnych godzin w kanale lekko mam dosyć.
zacząłem od remontu silniczka (chodzi cudnie), przy tej okazji zmieniłem koło zamachowe, tarczę, docisk, łożysko. wszystko to było oryginalne z 300D i sam to testowałem na wozie z którego dokonałem zaboru.
chwilę było lepiej, ale nie idealnie. zdemontowana przy tej okazji stara tarcza była dobra

co do docisku i koła zamachowego to nie mam pojęcia. pojeździłem chwilkę ostrożnie (aby tak fajnie zostało na dłużej) ale nic to, po kilkuset km zaczęło znowu szarpać przy ruszaniu, pojawiły się wibracje itd. ( jednak od 120 w góre jest cisza i spokój i gładko tak jakoś sunie)
pózniej w ramach walki z wibracjami wymieniłem cały długi odcinek wału, na którym była nowa podpora i łożyisko i nic
następny krok to most (niestety od 200D), półośki i łożyska tylnych kół nic.
później tylne sprzęgło elastyczne i poduszki belki tylnej i oczywiście nic,
dziś w wolnej chwili gdy wymieniałem końcówki drążków znowu ruszyłem w tamtą stronę. odkręciłem przednie sprzęgło elastyczne i były pęknięcia, wymieniłem, dokręciłem przy skrzyni trójramienną końcówkę (miała lekki luz), i zdjąłem odważnik, gdyż jego połączenia gumowe również były wątłe. złożyłem to wszystko, i wyjechałem z garażu i nic, nic, nic a nawet jest gorzej, chyba odważnik trochę łagodził wibracje.
wymienię w przyszłym tygodniu krótki odcinek wału (może być krzywy, źle wywyażony) jeśli to nie pomoże to następna będzie skrzynia. a później tylko złom.
mam jeszcze pytanie czy któś się orientuje w jakim celu jest regulacja poduszki pod skrzynią (ta śrubka na imbus 6)
pozdrawiam