Po pierwsze to goraco polecam sprawdzic ceny takich wynalazkow coupe, ale zrobionych i wystawionych na sprzedaz.
W Polsce to dziesiatki tysiecy zlotych, za granica dziesiatki tysiecy rowniez - ale drozszych walut.

Nad jakoscia roboty tez sie trzeba zastanowic
Wyzej okresliles naprawy blacharskie "łataniem dziur" więc niedziwota, ze taki pesymistyczny odzew ze strony kolegow.
Ale w Polsce sie rozne rzeczy robi inaczej niz gdzie indziej na swiecie, nie mowie ze gorzej. Wiec jak znajdizesz dobrych fachowcow, ktorzy nie "połatają", ale z mozolem najpierw wyklepia, przeszlifuja, przypasuja a po spawie nie bedzie sladu to ja daje na to zielone swiatlo - bo tak to przeciez trzeba czasem zrobic. Odpowiedz sobie sam, czy stac cie bedzie na to, zeby skorzystac z czyjegosc niesamowitego doswiadczenia, a moze tylko na to zeby czyimis rekami nalozyc kilogramy szpachli na nierowne powierzchnie, bo "łatanie" tak wlasnie brzmi.
Ja mam 107 i jest to samochod duzo mlodszy od twojego i w efekcie duzo tanszy, a mam zamiar wlozyc w niego 50tys (rozlozone na dlugi czas), oprocz tego slyszalem ze ktos robi kompletny remont za 30tys i to juz dla mnie brzmi zastanawiajaco, bo za malo!!
A nie widziales nigdy do sprzedania czterodrzwiowego gniota 114/115 za cene bliska 20tys? Taka cena odzwierciedla ilosc pracy i pieniedzy wlozonych w samochod, samochod ktory zostal pierwotnie wyciagniety z garazu za moze 500zl.
To moje trzy grosze i naprawde polecam sprawe przemyslec, bo oprocz 10tys (dobrze pamietam?) jakie chcesz wlozyc w samochod, to jeszcze potrzebujesz prace, ktora pozwoli ci zarobic na wlozenie kolejnych $$ i kolejnych na przestrzeni czasu. A jak staniesz z robotą w pewnym momencie to zrobi sie wielka kupa, bo byc moze trzeba sie bedzie pozbyc za psie pieniadze nieukonczonego projektu, w ktory juz wlozyles serce, prace i ciężkie złotówy.
Tak czy inaczej W111 kupe to ja bym chcial kiedys zrobic
