Z tego wszystkiego zapomniałem się pochwalić, że auto w zeszłą sobotę wróciło na drogę. Silnik chodzi bardzo ładnie, choć wydaje mi sie ze ma sporo za mało mocy, alo może to kwestia dotarcia (mam nadzieje), lub moje subiektywne odczucie. Sprawca całego zamieszania pomijajac inne pomniejsze przyczyny typu lejacy wtryskiwacz itp... był przewód paliwowy w układzie wtreysku. Poprostu był zatkany i po wymianie na inny auto nagle przestało strzelac w dolot, zaczelo wkrecac sie na obroty itp... Problem w tym ze gdyby nie fart to jeszcze 2 lata moglibysmy szukac usterki ;/, poprostu mechanik niejako przez przypadek zamontowal inna rurke. Oto jak to bylo:
Okazało sie, że "tłumik pulsacji cisnienia paliwa" byl zepsuty (peknieta membrana) i trzeba go bylo wymienic. Mialem drugi, jedyny problem to taki ze srednica gwintow od przewodów byla inna w starym i nowym tlumiku. Mechanik wzial wiec jakis przewod ktory mial (akurat taki z odpowiednimi gwintami) pod reka i ktory byl za krutki wiec calosc byla niemilosiernie poskrecana tak ze filtr powietrza juz nei miescil sie pod maska, do tego powymienial duuzo innych rzeczy typu 2 wtryskiwacze bo lały, filtr paliwa, wszystkie świece (to juz byl ten etap ze podeszlismy całościowo) i auto zaczelo chodzic. ;-D JUPIIIII. Oddajac mi auto facet dał mi stary wezyk i mialem sobie przerobic koncowki, po czym ladnie wszystko pod maska poukladac. Wszystko piknie, dorobiłem koncowke, została pieknie dospawana TIGiem, przychodze zadowolony do domu i zabieram sie za robienie porzadkow pod maska (co obejmowalo wymiane owego nieszczesnego przewodu). Zajelo mi to ze 2 godz. Po skonczeniu zadowolony odpalam auto i co..... Wraca stan sprzed pol roku, wali w dolot aż ciarki przechodza, 0 mocy, na obroty nie wchodzi wogole ..... Przyznam sie że ręce mi opadły. nastepne 30min. siedzialem nad silnikiem zastanawiajac sie co źle podpialem, moze nie zamknalem jakiegos podcisnienia itp... ;/ Omalo sie nie rozpłakałem, pierwszy raz bylem tak zrezygnowany przy tym aucie. Zrobilem 3 godz. przerwy po czym stwierdzilem ze trzeba szukac po koleji po tym co zmienilem w przeciagu ostatniej doby. Znów wszystko rozkopałem aby wymienic wezyk na ten krutszy i co..... auto zaczelo znow chodzic. Najzatwardzialsze uszy chyba nie slyszały takich wyzwisk jakie wtedy wymyslalem pod adresem tego wezyka.
WNIOSEK: Zawsze jak cos skladamy trzeba wszystko sprawdzac 2 razy i nigdy nie zakladac ze jest sprawne, gdybym dmuchnal pol roku wczesniej w ten wezyk teraz juz nabilbym pewie pare tys. km ;/
To byla historia wezyka. Teraz historia OC ;/ Z deszczu pod rynne jak to niektorzy mawiaja. Wkopałem sie pod topor funduszu gwarancyjnego ;/
Otoż co sie stało. Samochod nie jezdzil z poltora roku wiec nie kupowalem OC (bez przegladu jest drozsze). OC samo sie przedluza, wiec wymyslilem ze jak auto uruchomie to zrobie przeglad i poplace zalegle skladki. W koncu jak sie nei wypowie umowy z ubezpieczycielem to ubezpieczenie automatycznie przechodzi na kolejny rok. %$^##$@^@ Znów powiem OTOŻ NIE!!!!! Co sie okazało, faktycznie nawet jak nie zaplaci sie składki ubezpieczenie przechodzi na kolejny rok, problem w tym ze nie przechodzi juz na kolejny ;/ Po roku nie placenia skladek umowa sie samoczynnie rozwiazuje.Co w moim przypadku poskutkowalo 29 dniową dziurą w OC i teraz czekam aż pewnego dnia ktoś z funduszu gwarancyjnego złapie mnie za jaja ;/. No cóż sam jestem sobie winien, moje niedopatrzenie. NA PRZYSZLOSC PAMIETAJCIE, UMOWA PRZEDLUZA SIE TYLKO NA JEDEN OKRES BEZ PLACENIA.
Żeby tego wszystkiego bylo mało, luz mam na przekladni niemilosierny, a mechesy mialy ja zregenerować. Mam nadzieje ze jest to faktycznie zrobione, tylko nie wyregulowane poo tym zabiegu i da sie dzialac sruba kasujaca luz. Jesli nie to naprawde juz siade i zapłaczę nadtym autem.
Powiem szczerze ze wydażenia ostatniego tygodnia (Rurka, OC, to ze po robocie nadal jest milion rzeczy do zrobienia) skutecznie zabile we mnie jakikolwiek zapal do tego auta. Mam nadzieje ze jak pojezdze z tysiac kilomentrow to mi ochota wroci, jak nie to wysle skurkowańca na żyletki chyba. Jedyne co mnie chyba powstrzymuje do zejscia do garazu, zrobienia fotek i wstawienia ich na OTOMOTO.PL to to że nie odzyskał bym 60% kasy włożonej w to auto o moim pocie i nerwach nie wspominam.