Widzę, że OT się rozwinął więc nie zakładam nowego a admin jeśli uzna to za konieczne to rozdzieli wątki.
Zasadniczo chciałbym wyrazić swoją opinię na temat ostatniego zdania autorstwa
mojojojo13 zaprezentowanego w artykule z ostatniego numeru ClassicAuto. Nie mogę dosłownie przytoczyć jego słów bo pożyczyłem gazetę koledze lecz sądzę, że większość wie o czym mowa.
Nie chcę jakoś radykalnie polemizować z poglądem
Pawła lecz nie zgadzam się z nim w całej rozciągłości. Śpieszę wyjaśniać dlaczego.
Zacznę od tego, że kupowałem swoje auto dlatego, że chciałem je mieć bo mi się podobało już za dzieciaka. Nie interesowało mnie wcale zdanie innych czy ewentualny prestiż z jego posiadania. Byłem napalony więc nawet nie specjalnie się przyłożyłem do sprawdzenia wszystkich ważnych spraw. Większość z was zna moją historię a tych którzy nie znają lub zapomnieli informuję że auto okazało się zgodne z VIN'em, prawie w pełni oryginalne ale z zajeżdżonym silnikiem i wieloma niefachowymi naprawami.
Największym prestiżem jaki mnie spotkał od momentu kupna auta było poznawanie osób które chorują na ta samą chorobę co ja. Mimo mojej miernej wiedzy mechanicznej sporo rzeczy robiłem sam doprowadzając auto do stanu świetności do którego wciąż i tak jeszcze daleko.
Jednak prestiż te auta mają i to w moim mniemaniu bardzo duży.
Auta nasze robiły za woły robocze dlatego też wzbudzają tak wielką sympatię. Mało jest osób które nie oglądają się za naszymi samochodami.
Ileż razy zdarzyło wam się spotykać z bardzo ciepłymi komentarzami? Szczerze powiedziawszy nie zdarzył mi się ani jeden przypadek by ktoś kto mnie zaczepił gadał jakieś bzdury. Zawsze jest to żywe zainteresowanie a czasem ciekawe opowieści/wspomnienia.
Jadąc takim autem jesteśmy postrzegani jako pasjonaci, bo gros rzeczy przy swoich autach robimy sami. Sam
Paweł na bank jest dumny że samodzielnie dał radę ze Strombergiem. Moim zdaniem zupełnie inaczej postrzegany jest właściciel dajmy na to Jaguara który w większości przypadków jedyne co robi przy swoim aucie to tankuje. Przechodnie widzą go jako krezusa by nie powiedzieć snoba.
Paweł pisze, że ponoszone wydatki są niewspółmierne do zadowolenia z posiadania takiego auta. Cóż więc mają powiedzieć właściciele równolatków naszych /8 spod znaku śmigła BMW? Ich koszta są podobne a prestiż niewspółmiernie mniejszy bo taka a nie inna jest opinia BMW w naszym kraju. Narzekamy wciąż na to, że ciężko kupić oryginalnego /8'ta - cóż ma powiedzieć miłośnik oryginalnych VW Garbusów? Kupienie oryginalnego egzemplarza w Polsce jest tak samo prawdopodobne jak spełnienie obietnic pisu. Mnogość serii, miliardy przeróbek, kilkunastu właścicieli jednego egzemplarza robią swoje. Poza tym, po raz kolejny moim zdaniem, Garbus klasykiem nie jest i nie będzie - owszem jest autem kultowym ale nie klasykiem.
Tak naprawdę również nasi najbliżsi przyjaciele czyli posiadacze modeli W123 mają od nas gorzej bo ich auta są póki co zbyt popularne a przez to mniej prestiżowe, natomiast koszta ich renowacji, restauracji rosną z każdym dniem.
Podsumowując to wszystko dochodzę do wniosku, że tak naprawdę nie mam pojęcia co Paweł miał na myśli. Zgodzę się, że posiadanie Pontona to większy prestiż i estyma ale koszta są kosmiczne vide auto Marcina280, więc mowa jest o różnych ligach.
Jedno zdanie dotyczące polemiki
Mitu i
Stomka - stanę z przyjemnością po stronie
Stomka - auto najbardziej cieszy właściciela swoją oryginalnością z zaznaczeniem, że o gustach sza.
Zdarzyło mi się z Pawłem rozmawiać na ten temat kilka miesięcy temu i przyznam szczerze, że nie sądziłem, iż będzie w stanie napisać to w artykule o swoich ukochanych /8'tach
![[zlosnikz]](./images/smilies/icon_biggrin.gif)