Słabe wtryski zmieniają istotnie parametry wtrysku. Inny będzie kąt i zasięg strugi, a przede wszystkim większa będzie średnica rozpylanych kropli. Wszystkie te zmiany są na niekorzyść niestety, co objawia się dymieniem na czarno. Dym to jeszcze nie katastrofa - jest to strata energetyczna, bo węglowodory mają się spalić w komorze do H20 i CO2, a nie wylatywać w postaci spolimeryzowanej cząstki (od łańcucha CxHy jakim jest paliwo do cząstki stałej jaką jest dym jest kilkanaście reakcji, z których żadna nie skutkuje specjalnymi efektami energetycznymi), znacznie gorzej, że zużyte wtryski są "miękkie" i potrafią spowodować dotrysk. Mechanizm jest mniej więcej taki (tu by się trzeba posiłkować rysunkiem), że pod koniec tłoczenia powinien zadziałać tzw. zawór odciążający, który ma za zadanie ostro ściąć ciśnienie (żeby nie wrzucać dużych kropel). Jednak zatrzymanie intensywnego wypływu w krótkim czasie wiąże się z powstaniem fali ciśnienia w przewodzie, który idzie w stronę pompy odbija się od końca przewodu i wraca. Prawdłowo działający wtryskiwacz "odfiltruje" taki strzał i się nie otworzy, wtryskiwacz drętwy wrzuci paliwo do komory. Zjawisko takie zwane jest postwtryskiem i nie generuje żadnego zysku jeżeli chodzi o termodynamiczny aspekt pracy silnika (nie zwiększa ciśnienia nad tłokiem) za to generuje podwyższone zużycie paliwa, dym i teoretycznie może powodować przegrzanie silnika, gdyż wszystko to pali się opuszcając cylinder. Jednak żeby załatwić tak silnik ten postwtrysk musiałby być nie wiem jaki i sądze, że wcześniej szlag cię trafi od oglądania tej chmury, jaką za sobą zostawiasz, albo zaczniesz mieć problemu z rozruchem na zimno, niż coś się stanie z reaktorem. Poza tym zawsze ktoś może zabrać ci dowód jak za mocno będziesz przydymiał, nie wspominam już o aspekcie estetycznym.
_________________ komin
|